Po długiej i pełnej wrażeń podróży z południowego zachodu na wschód, dotarliśmy na fiordy wschodnie na Islandii. Sama droga tutaj była przygodą. Nasyceni więc niezwykłymi widokami postanowiliśmy trochę odpocząć. Jednak czy na Islandii da się odpocząć? Szczególnie jeśli ciągnie Cię w trasę? No nie bardzo. Następnego dnia po przyjeździe do Breiddalsvík (Breiðdalsvík) ruszyliśmy więc na zwiedzanie okolicy.
Rezerwat na półwyspie Holmanes
Pierwszym postojem na naszej trasie, dodam, że nie planowanym był niewielki, acz bardzo urokliwy półwysep Holmanes. Tuż za miejscowością Reyðarfjörður, przy drodze numer 1 znajduje się mały parking. Widok zaciekawił nas na tyle, że postanowiliśmy się zatrzymać. Za drogą spora góra, a w kierunku oceanu niesamowity widok.
Od 1973 roku znajduje się tutaj mikroskopijnych wręcz rozmiarów rezerwat. Można spotkać bardzo wiele gatunków dzikiego ptactwa. Lokalna legenda mówi, że między skałkami i w rozpadlinach przed ciekawskim wzrokiem ludzi chowają się elfy. Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej w kierunku miejscowości Neskaupstaður.
Jaskinia Wielkanocna koło Neskaupstaður – Fiordy wschodnie na Islandii
Niedaleko miejscowości Neskaupstaður, a właściwie tuż za nią znajduje się niewielka, acz bardzo urokliwa zatoka i Jaskinia Wielkanocna. Została ona uformowana w wyniku erozji przez morskie fale. Legenda głosi, że odwiedzając jaskinię w wielkanocny poranek, można zobaczyć słońce tańczące na falach zatoki.
Sącząca się cały czas z góry woda tworzy nad jaskinią kurtynę wodną. Ze względu na niezbyt, jak na Islandzkie warunki, spektakularny charakter, nie ma tu zbyt wielu turystów. Można więc w spokoju podziwiać subtelny urok tego miejsca.
Wodospad Fardagafoss – Fiordy wschodnie na Islandii
Kolejnym punktem naszej wyprawy był znajdujący się nieco dalej od wybrzeża wodospad Fardagafoss. Znaleźć go można w okolicy miejscowości Egilsstadir. Na niewielkim parkingu przy drodze 93 zostawiliśmy auto i ruszyliśmy w kierunku wodospadu pod górę. Spacer zajmuje około 20-30 minut. Po drodze, po prawej stronie, mijamy mniejszy wodospad w głębokim kanionie. To Gufufoss. Tuż po kaskadzie rzeka zakręca niemal o 180 stopni, co tworzy fantastyczny widok.
Po kilkusetmetrowym niezbyt ostrym podejściu wreszcie jest. Wodospad Fardagafoss w całej okazałości. Ten odwiedzany równie chętnie przez turystów, jak i lokalnych mieszkańców wodospad przyciąga urodą. Ponadto ze ścieżki prowadzącej do niego jest przepiękny widok na okolicę.
Wodospad Fardagafoss i jego legendy
Za wodospadem znajduje się jaskinia, która oczywiście ma swoją legendę. Według opowieści zamieszkiwała ja trollica, która ukrywała tam garniec złota. Inna legenda mówi o długim na wiele mil tunelu, którego wejście znajdować się miało w jaskini.
Fiordy wschodnie na Islandii – dzień drugi
Kolejnego dnia pobytu na wschodzie Islandii mieliśmy trochę odpocząć. Jednak jak tu usiedzieć w miejscu, kiedy okół tyle piękna. Ruszyliśmy więc znów w drogę naszą Fiestą. Pierwszy postój zaliczyliśmy niedługo po wyjechaniu z Breiddalsvik.
Skały Green Rock – Fiordy wschodnie na Islandii
Mapa Google pokazała nam atrakcję turystyczną znajdującą się tuż przy drodze numer 1, którą podróżowaliśmy. Okazała się nią niewielka formacja skalna o nazwie Green Rock. Rzeczywiście odcień skały w słońcu jest lekko zielonkawy. Nie jest to jednak zbyt spektakularne miejsce. Jeśli nie macie zbyt wiele czasu, możecie spokojnie je sobie darować. Ja odnotowuje pobyt tam tylko z kronikarskiego obowiązku.
Snaedalsfoss – wodospad, do którego nie dojechaliśmy
Tuż za miejscowością Djupivogur we fiordzie znajduje się wodospad Snaedalsfoss. Zobaczyliśmy go z drogi i postanowiliśmy odwiedzić. Zamiast jednak skręcić w drogę za mostem, skręciliśmy w tę przed. Okazało się, że tędy do wodospadu nie dojedziemy.
Nie ma jednak tego złego, jak mówi przysłowie. Okazało się, że trafiliśmy na przecudnej urody rzekę z turkusowo błękitną wodą. Jest tam także stary, betonowy mostek, który dodawał sporo uroku temu miejscu. Chwila postoju i złapanie oddechu, czyli to, czego na Islandii jest pod dostatkiem.
Wioska wikingów – zapomniana scenografia filmowa
Ruszyliśmy dalej. W miejscowości Hofn zjedliśmy rybę z frytkami, a następnie w drodze powrotnej do Breiddalsvík odwiedziliśmy scenografię filmu o wikingach. W sieci znalazłem sprzeczne informacje o tym, czy film w ogóle powstał. Dekoracje pozostały i niszczeją. Stan jest raczej opłakany. Z daleka wygląda to jeszcze jako tako, ale z bliska obraz nędzy i rozpaczy. Wstęp nie jest tani (o ile pamiętam 900 koron za osobę). Jak na takie ruiny, sporo.
Zresztą, wystarczy poczytać opinie w Google na temat tego miejsca, by wyrobić sobie zdanie. W sumie, gdyby o to zadbać, mogłoby być fajną atrakcją. Bo miejscówka jest zacna. Góra Westrahorn w tle, czarne wydmy, ciekawe, skaliste wybrzeże. No i konie, a właściwie Kuce Islandzkie. Tuż przy ruinach wioski kilka z nich się pasło. Są na tyle oswojone, że można spokojnie podejść. Dają się też bez problemu pogłaskać. A że my oboje z Agą koniarze, to takie spotkanie było bardzo miłe.
Z wioski podjechaliśmy jeszcze na wybrzeże. Niestety wiatr nagnał chmur i góra Westrahorn ledwo przez nie prześwitywała. Sądząc po dostępnych w sieci zdjęciach, miejsce jest bardzo majestatyczne.
My mieliśmy już dość emocji tego dnia i wróciliśmy do hostelu w Breiddalsvík.
Krótka trasa górską drogą na Islandii
Kolejnego dnia rzeczywiście postanowiliśmy trochę odpocząć, więc wybraliśmy tym razem bardzo krótką trasę. Jako że do tej pory objeżdżaliśmy fiordy wschodnie w okolicy linii brzegowej, wymyśliliśmy zmianę. Wybraliśmy drogę numer 939 rozpoczynającą się we fiordzie Berufjordhur. Droga oznaczona jako Oxi Road jest szutrowa. Po krótkim w miarę płaskim kawałku zaczyna się ostro wspinać.
Na szczycie podjazdu warto się na chwilę zatrzymać, żeby móc zerknąć za plecy. Widok na fiord jest przepiękny.
Fiordy wschodnie na Islandii: Bezimienne wodospady
Po drodze mijamy oczywiście kilka wodospadów różnej wielkości. My zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę przy jednym z nich. Niestety nie znalazłem nazwy tego konkretnego. Kilka kaskad i kolorowe skały.
Następnie dotarliśmy do drogi 95 i nią wróciliśmy do Breiddalsvík. Wyjazd bardzo krótki, ale idealny na spokojny dzień odpoczynku. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy resztę dnia spędzili na kanapie. Ruszyliśmy się więc na spacer do Breiddalsvík.
Breiddalsvík: niewielka miejscowość na wschodnim wybrzeżu
Ta niewielka miejscowość nie ma zbyt wiele atrakcji, ale też nie jest całkiem „zapomniana przez Boga i ludzi”. Jest tu niewielki port i kryty basen. Jest też dmuchana trampolina dla dzieciaków.
Lokalne, islandzkie piwo w browarze w Breiddalsvík
My znaleźliśmy jednak coś, co tygrysy lubią najbardziej. Mały, lokalny browar o nazwie Beljandi. Co prawda nie ma on zbyt długiej tradycji, ale piwko robią tam niezłe. Mnie najbardziej zasmakowały Pale Ale i IPA.
Co prawda cena piwa była dość spora, bo szklanka 04 l. kosztowała 1200 koron (ok. 35 zł), ale raz się żyje. Jak się okazało, pracująca tam barmanka ma rodzinę we Wrocławiu. Można się więc było porozumieć także po polsku, co było miłym zaskoczeniem.
Po posmakowaniu lokalnego piwa wróciliśmy do hostelu. Nazajutrz znów czekała nas długa droga, więc chcieliśmy być wypoczęci.
Podsumowanie wyprawy po wschodnim krańcu Islandii
Zwiedzanie Islandii warto poszerzyć o jej wschodnie krańce. Region ten ma swój niepowtarzalny klimat. Zdecydowanie różni się od tego co mieliśmy szczęście zobaczyć w Złotym Kręgu. Odległości pomiędzy ciekawymi miejscami są zdecydowanie większe, ale to urok całej wyspy. Wybierając jako bazę małe miasteczko, udało nam się uciec od gwaru i większej ilości turystów. Atrakcji mimo tego nie zabrakło.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Chcesz zobaczyć wschodnią Islandię? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą i pomóż nam rozwijać bloga!
Planujesz urlop na Islandii? Chcesz zobaczyć fiordy wschodnie? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.
Booking.com