Do Złotego Stoku zawitałem tym razem z okazji mocno towarzyskiej. Zjechaliśmy się sporą ekipą, żeby uczcić 50 urodziny aż ośmiorga jubilatów. No i oczywiście się działo. Jednak impreza imprezą, ale jak już byłem w Górach Złotych, to trzeba było kawałek tych gór zobaczyć. No i wybór padł na wieżę widokową na Jaworniku Wielkim. Jawornik może i Wielki, ale wieża niewielka. Jednak po kolei.
Szlak zaczynał się tuż obok Kopalni Złota w Złotym Stoku, czyli miejscu, w którym nocowaliśmy. Trzeba było więc ten zbieg okoliczności (zaplanowany) wykorzystać. Zebrałem niewielką ekipę i ruszyliśmy pod górę.
Wieża widokowa na Jaworniku Wielkim – szlak ze Złotego Stoku
Spod kopalni ruszyliśmy w kierunku ul. Staszica. Następnie skierowaliśmy się w lewo. Prowadzi tędy czerwony Główny Szlak Sudecki. Na pewno więc byliśmy na dobrzej drodze. Wiedzie tędy również Złota Ścieżka, która dla zmyłki oznaczona jest kolorem zielonym. No w sumie, złoty w oznaczeniach szlaków turystycznych nie występuje.
Dawny kamieniołom w Złotym Stoku, dziś atrakcja ekstremalna
Pierwszą ciekawostką po drodze jest Skalisko. To komercyjna nazwa dawnego kamieniołomu. Obecnie jego wyrobisko zostało wykorzystane jako miejsce licznych atrakcji podnoszących adrenaliną. Są tu zainstalowane między innymi tyrolki o łącznej długości około 2 km. W pobliskim lesie jest też spory park linowy.
Kamieniołom w Złotym Stoku powstał w 1959 roku. Głównie po to, żeby zapewnić pracę górnikom po zakończeniu rok wcześniej wydobycia rud arsenowych. W 1960 roku wydrążono w skale dwie sztolnie badawcze, które potwierdziły zasadność uruchomienia wydobycia. Pozyskiwano tutaj krystaliczny łupek łyszczykowo-amfibolitowy. Kamieniołom został definitywnie zamknięty z końcem stycznia 1991 roku. Bardzo szczegółowo opisano jego historię na stronie: https://zlotystok.salwach.pl/skalisko Zainteresowanych zachęcam do lektury.
Sztolnie w Złotym Jarze
Idąc dalej natrafiliśmy na kolejne pozostałości po dawnym górnictwie. W zboczach wąwozu, niemal naprzeciw siebie znajdują się dwie sztolnie – Książęca i Błotna. Obie miałem okazję zobaczyć od środka podczas mojej poprzedniej wizyty w Złotym Stoku. O tych sztolniach i innych w okolicy możecie przeczytać na blogu we wpisie: Kopalnia złota w Złotym Stoku
Tym razem niestety Sztolnia Książęca była zamkniętą solidną kratą. Ponoć od kwietnia 2025 roku miała być dostępna dla zwiedzających, jednak my się od wspomnianej kraty odbiliśmy. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Do sztolni Błotnej natomiast nie wchodziliśmy. Żeby się tam dostać trzeba by mieć wodery albo buty nadające się do zamoczenia. Poszliśmy więc dalej pod górę Złotym Jarem.
Tutaj trafiliśmy na pensjonat, w którym kiedyś nocowałem. To była moja pierwsza wizyta w Złotym Stoku z ekipą związaną z kompleksem Riese. Opis tej wycieczki znajdziecie oczywiście na blogu. wspominałem już o nim i podlinkowałem wcześniej. Pamiętam jedną ciekawostkę z samego pensjonatu. Spałem tu na najbardziej skrzypiącym łóżku w życiu. Mam wrażenie, że skrzypienie powodowało samo oddychanie, nie wspominając o jakimkolwiek ruchu.
Czosnek niedźwiedzi w ilościach ekstremalnych – Góry Złote
Dalej, idąc pod górę niewiele się działo. Jednostajne i niezbyt wymagające podejście. Jednak i tutaj znalazła się atrakcja. Olbrzymie połacie kwitnącego czosnku niedźwiedziego. Ta znajdująca się pod ochroną roślina wydziela charakterystyczny zapach czosnku. Towarzyszył nam on więc przez sporą część spaceru. Widok był rzeczywiście niespotykany. Nigdzie wcześniej nie widziałem takich ilości tej rośliny w jednym miejscu.
Warto też spojrzeć pod nogi i na otaczające wąwóz zbocza. Część z nich to nie naturalne twory a hałdy żużla powstałego po trwających tu dawniej pracach hutniczych.
Zapach czosnku niedźwiedziego towarzyszył nam niemal do znajdującej się na wysokości 679 m n.p.m. Przełęczy pod Trzeboniem. Znajduje się tutaj spora wiata turystyczna i krzyżują się szlaki rowerowe. Akurat ktoś palił ognisko i piekł kiełbaski.
Niestety ze względu na to, że szły z nami też dzieci, musieliśmy się tutaj podzielić. Część grupy zeszła żółtym szlakiem w kierunku Złotego Stoku. My jednak nie poddaliśmy się i pomimo hałasującej w oddali burzy ruszyliśmy w kierunku wieży widokowej na Jaworniku Wielkim. Na szczęście monitoring radarów pogodowych pozwolił sprawdzić stan zagrożenia. Po chwili rozmowy doszliśmy do wniosku, że dalszy spacer będzie bezpieczny. Ruszyliśmy więc dalej pod górę.
Burza, zgodnie z przewidywaniami poszła bokiem, ale końcówka chmury uraczyła nas delikatnym deszczem. W sumie nie był on jakoś specjalnie upierdliwy, zwłaszcza, że podejście dało nam trochę w kość. Odrobinę ochłody się przydało.
Pamiętajcie, że pogoda w górach może być niebezpieczna. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości zawsze warto zawrócić lub schronić się w bezpiecznym miejscu i przeczekać.
Wieża widokowa na Jaworniku Wielkim – nie taka wielka
Na szczęście do szczytu nie było już daleko. Kilkanaście minut wolnego marszu i byliśmy na miejscu. Niestety wieża widokowa mocno mnie rozczarowała. Zarówno swoją wielkością, jak i widokiem, który oferowała.
To zaledwie dwukondygnacyjna, drewniana konstrukcja. Z jej szczytu widok jest bardzo ograniczony. Porastające zbocze drzewa skutecznie zasłaniają większą panoramę. Pomimo tego, można zobaczyć stąd Sudecki Uskok Brzeźny, Przedgórze Paczkowskie i Wzgórza Strzelińskie. W oddali, przy dobrej widoczności widać także Masyw Ślęży. W zasięgu wzroku jest też trochę wody: Zbiornik Topola, Zalew Paczkowski oraz Jezioro Otmuchowskie.
Wieża na szczycie Jawornika Wielkiego (872 m n.p.m.) powstała dość dawno, bo w 2009 roku. Bo w źródłach znalazłem jeszcze 2008 rok, ale 2009 jest bardziej wiarygodny (Wikipedia).
O wieży to właściwie tyle. Zjedliśmy kanapki, napiliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną. Do przełęczy pod Trzeboniem tą samą drogą. Dalej już skorzystaliśmy z żółtego szlaku w kierunku Złotego Stoku. Tego samego, którym wcześniej poszły dziewczyny z dziećmi.
Powrót do Złotego Stoku
Droga powrotna dostarczyła nam więcej widoków, niż wieża widokowa. Co prawda głównie dzięki wycince drzew, która odsłoniła widoki, ale zawsze. No i przez tę samą wycinkę trochę nas zmyliła. Szlak bowiem w pewnym momencie znikał w pozostałościach po świeżo ściętym lesie. Przejść się nie dało. Na szczęście mapy.cz jak zwykle stanęły na wysokości zadania i znaleźliśmy obejście problemu.
Po drodze minęliśmy w sumie niezauważony punkt widokowy o nazwie Dębowe Zbocze. Znajduje się on na skale powyżej szlaku i nie jest jakoś skutecznie oznaczony. Przynajmniej nie w widoczny sposób.
Kolejny punkt widokowy, którego już udało nam się nie przegapić znajdował się na Górze Krzyżowej ponad Skaliskiem. Przechodziliśmy tamtędy idąc wcześniej do góry. Bardzo ciekawie wygląd to miejsce z innej perspektywy. Wysoko.
Jednak następne ciekawe miejsce przegapiliśmy. Mam na myśli Kaplicę św. Anny na Górze Krzyżowej. No jakoś nie trafiliśmy w szlak, w który powinniśmy skręcić. Kaplica powstała w 1731 roku i od tego czasu jest stale używana. Między innymi podczas Drogi Krzyżowej, której stacje mijaliśmy po drodze.
Jeszcze tylko ostre zejście do Złotego Stoku i wróciliśmy do kopalni złota i naszego noclegu. W sam raz, żeby się ogarnąć i zdążyć na koncert zespołu Szumiłąka.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉

Wieża widokowa na Jaworniku Wielkim – podsumowanie spaceru ze Złotego Stoku
Trasę prawie 13. kilometrową ze Złotego Stoku pokonaliśmy w niespełna 4,5 godziny. Nie powiem, że to taki lekki spacerek, bo bym skłamał. Głównym wyzwaniem było to, że do wieży szło się cały czas pod górę a przewyższenie wyniosło około 550 metrów. Na szczęście nie było jakoś dramatycznie gorąco, więc daliśmy radę. Sama wieża widokowa niezbyt okazała. Widok też. Jednak spacer wart przejścia. Po drodze kilka ciekawych miejsc. Mam nadzieję, że zgodnie z informacjami, które znalazłem w sieci, Sztolnia Książęca będzie znów udostępniona do zwiedzania. Wtedy na pewno przydadzą się latarki. Te w telefonach zdecydowanie nie wystarczają,