Województwo Dolnośląskie obfituje w sztolnie. Jest ich dość sporo na całym górskim obszarze tego regionu. Że wspomnę choćby pozostałości po budowie kompleksu Riese w Górach Sowich, Górę Wielisławka, czy Złoty Stok i jego kopalnie. Nie inaczej jest w okolicach Szklarskiej Poręby. Dawne górnictwo pozostawiło po sobie liczne dziury w skałach. Sporo z nich, choć oficjalnie nieudostępnionych do zwiedzania, można na dziko zobaczyć. Jednak jak zawsze w takich przypadkach uczulam na zachowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Tym razem na prośbę naszego przewodnika, nie podam Wam konkretnych lokalizacji GPS sztolni. Nie są to obiekty w pełni bezpieczne i do ich zwiedzania lepiej się przygotować. Przede wszystkim nigdy nie idźcie pod ziemię w pojedynkę. W razie kłopotów warto mieć asekurację. Po drugie zawsze zostawiajcie informację, gdzie wchodzicie i na jak długo. Najlepiej, jeśli na powierzchni pozostanie ktoś, kto w razie problemów powiadomi odpowiednie służby. Po trzecie, co najmniej trzy źródła światła. Nie chcecie utknąć na końcu kilkudziesięciometrowego korytarza w zupełnej ciemności. Jeśli wchodzicie do obiektu nieznanego warto mieć też przy sobie odrobinę elektroniki. Mam tu na myśli detektor wielogazowy. Wykryje zagrożenie w postaci braku tlenu lub pojawienia się toksycznych gazów i powiadomi o tym. Nie jest to zabawka tania, ale może uratować życie.
Sztolnie niedaleko Zakrętu Śmierci – kopalnie Hülfe Gottes i Juliane
Pierwszych tego dnia sztolni szukaliśmy z powodzeniem w okolicy Zakrętu Śmierci. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy drodze asfaltowej odbijające od Drogi Sudeckiej. Znajduje się ona po lewej stronie szosy około 300 metrów przed Zakrętem. I właśnie tą drogą idziemy lekko pod górkę. Po kilkuset metrach schodzimy z drogi na zbocze po prawej stronie i zaczynamy poszukiwania.
Jak znaleźć sztolnię w terenie
Najprostszym sposobem na znalezienie sztolni jest poszukiwanie hałdy urobku z niej wydobytego. O ile sztolnie nie miały mieć tajnego przeznaczenia, jak na przykład w przypadku wspomnianego wcześniej kompleksu Riese, takie hałdy powinny znajdować się u wylotu sztolni. Najczęściej jednak nie mają postaci górki, a nienaturalnego wypłaszczenia terenu.
Sztolnie rejonu Czarnej Góry
Najstarsze wzmianki o pracach górniczych na zboczach Czarnej Góry pochodzą z 1530 roku. Na zboczu powyżej drogi asfaltowej znajdują się trzy wyrobiska. Dwa z nich są dostępne, trzecie jest prawdopodobnie całkowicie zawalone. Są one pozostałością po poszukiwaniu kobaltu. Kopalnia w pierwszych latach działania nosiła nazwę Hülfe Gottes („Wspomożenie Boże”). Działała do 1773 roku. Po kilku latach postanowiono jednak wrócić do wydobycia w tym miejscu a kopalnia została przechrzczona na „Juliane”. Niestety, ze względu na bardzo twardą skalę, w której znajdowało się złoże, oraz na dużo mniejsze od planowanego wydobycie (zaledwie 250kg wzbogaconego koncentratu) po roku od ponownego otwarcie kopalnie definitywnie zamknięto.
Kobalt był wykorzystywany w okolicznych hutach do barwienia szkła na charakterystyczny, niebieski kolor.
Schodzimy pod ziemię
Do pierwszego z wyrobisk nie zdecydowałem się wejść. Otwór jest dość wąski i stromo prowadzi w dół. Sama sztolnia też nie jest specjalnie okazała. Ma jedynie około 20 metrów. Na spągu, jak widać na zdjęciu poniżej, zalega warstwa wody oraz resztki obudowy górniczej.
Powyżej tego obiektu znajduje się kolejna sztolnia, tym razem dużo łatwiej dostępna. Szerokie wejście pozwala na bezproblemową eksplorację. Korytarz jest w miarę prosty, suchy i wygodny. Oczywiście jak na starą sztolnię. Widać od razu ślady prowadzonych tu niedawno prac. Między innymi rumosz skalny, zalegający wcześniej na spągu jest ułożony pod ścianą.
„Odkrywca” na tropie tajemnicy
W korytarzach grupa GEMO, czyli Grupa Eksploracyjna Miesięcznika Odkrywca prowadziła jesienią 2020 roku prace poszukiwacze. Miały one zweryfikować legendę o rzekomo ukrytych w tej okolicy przez Niemców skarbach. Uporządkowanie sztolni to efekt tych właśnie prac. Wyniki badań mają ukazać się na łamach miesięcznika Odkrywca w najbliższym czasie. Ten tekst piszę w styczniu 2021 roku. Z niecierpliwością ich oczekuję.
Powyżej tej sztolni trafiamy na sporej wielkości zapadlisko. Jest też coś, co wygląda jak zalany i częściowo zasypany korytarz. Obiekt ten znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Single Track nr 14 „Szklarska”. W zasadzie trasa rowerowa przebiega tuż nad korytarzem. Dla przejeżdżających nią rowerzystów pozostaje jednak niewidoczna.
Kolejne sztolnie w okolicy Zakrętu Śmierci
Po udanej eksploracji wracamy w stronę Zakrętu Śmierci. Niedawno powstała tu kolejna w rejonie platforma widokowa, z której można podziwiać panoramę Karkonoszy. Fajne miejsce na chwilę odpoczynku przed dalszym spacerem. Dalej idziemy żółtym szlakiem w dół w kierunku dawnych kopalni pirytu. Tę sztolnie jednak mijamy nie zwiedzając. Byliśmy tutaj niedawno – opis obiektu znajdziecie TUTAJ.
Po kilkuset metrowym spacerze docieramy do Zbójeckich Skał. Tutaj, w trakcie naszego spaceru, powstawała kolejna platforma widokowa. Ale nie ona była celem naszej wizyty. My szukaliśmy znajdujących się poniżej sztolni, w których po wojnie Rosjanie szukali uranu.
Zatrzymaliśmy się na chwilę na kawę i kanapkę przy pozostałościach pomnika, nieoznaczonego na mapach. Udało mi się znaleźć informację, że to ruiny ruiny pomnika niemieckiego Feldmarszałka, hrabiego Helmuta von Moltke.
Sztolnia niespodzianka obok pomnika przy Zbójeckich Skałach
I tu spotkała nas spora niespodzianka. Na wysokości pomnika od szlaku, który skręca w prawo dochodzi niewielka ścieżka prowadząca prosto. A na jej końcu, po około 20 metrach trafiliśmy na… wejście do sztolni. Nieoznaczone na żadnej mapie, nie mieliśmy pojęcia, że tam jest. Ot przypadek. Po głębszym przeszukaniu sieci nalazłem informację, że jest to prawdopodobnie sztolnia po dawnej kopalni pirytu Pellersa. Niestety nic więcej. Jeśli macie jakąś wiedze o tej „dziurze” dajcie proszę znać w komentarzu.
Sztolnia jest sucha i wydaje się być bezpieczna. Ma niecałe 40 metrów i kończy się przodkiem. Nie ma zawałów ani zalań. Nie udało mi się ustalić czasu jej powstania, ani przeznaczenia.
W poszukiwaniu sztolni uranowych
Po krótkim zwiedzaniu ruszamy dalej w dół żółtym szlakiem. Tuż obok przejścia przez tory kolejowe odbijamy w lewo. Leśną ścieżką docieramy do wybrania w gruncie, które zakończone jest wąskim wejściem do podziemi. Jakiś czas temu z góry obsunęło się drzewo i jego korzeń niemal całkowicie zablokował otwór. Można się tam wcisnąć, jednak tuż za wejściem znajduje się solidna krata uniemożliwiająca dalszą eksplorację. A według znalezionego przeze mnie opisu długość korytarzy tej sztolni dochodzi do około dwustu metrów.
Sztolnia uranowa numer 2
Poniżej torów kolejowych przy ulicy Chałubińskiego docieramy do ukrytej na zalesionym zboczu sztolni uranowej numer 2. Tutaj już wejście jest dość wygodne a drogi nie zagradza żadna krata. Oczywiście trzeba się trochę ubrudzić, ale warto. Przed nami około dwustu czterdziestu metrów korytarzy.
Jak w większości dzikich i nieuporządkowanych sztolni tuż za wejściem, gdzie nakład skalny jest niewielki, na spągu zalegają pozostałości po obudowie górniczej.
Po kilkudziesięciu metrach trafiamy na rozwidlenie korytarzy. Główny prowadzi prosto, natomiast w prawo i lewo odbijają dwa chodniki. Zwykle takie miejsca są najsłabsze wytrzymałościowo. Nie inaczej jest i w tej sztolni. Widać, że na spągu leży spory fragment stropu, co jeszcze bardziej wzmacnia naszą czujność.
Korytarz jest zwymiarowany. Na lewej ścianie, co pięć metrów pojawiają się liczby oznaczające odległość od wejścia. Po dotarciu do przodka widzimy, że korytarz ma 135 metrów.
Tuż przy przodku leżu fragment blachy, który prawdopodobnie służył do usuwania urobku po odstrzale. Bardzo podobną technologię wydobywania urobku z przodków wykorzystywano przy budowie kompleksu Riese. Tam jednak za siłę roboczą służyli więźniowie obozu Gross-Rosen.
W drodze powrotnej zwiedzamy jeszcze mijane wcześniej boczne korytarze. Mają po kilkadziesiąt (w sumie prawie 100) metrów i również kończą się przodkami.
Poszukiwania uranu w Szklarskiej Porębie
Na początku lat pięćdziesiątych w rejonie Karkonoszy intensywnie poszukiwano złóż uranu. Najbogatsze z nich znaleziono w Kowarach. Jednak stoki w okolicy Szklarskiej Poręby, szczególnie Zbójeckich Skał, wykazywały również sporo anomalii i duży potencjał. Stąd w 1950 roku powstała sztolnia numer 1, a rok później sztolnia numer 2. Wyrobiska te miały charakter badawczy. Ich głównym celem było określenie zasobności skał w uran i sensu ich eksploatacji. Jak się okazało złoża w tym rejonie są na tyle ubogie, że zaniechano dalszych poszukiwań.
Sztolnie wokół Szklarskiej Poręby – podsumowanie
Podczas całodniowego spaceru udało nam się zwiedzić kilka ciekawych sztolni. Wyprawa dostarczyła nam sporo adrenaliny i zobaczyliśmy bardzo ciekawe miejsca. Przypominam jeszcze raz, że są to obiekty niebezpieczne. Jeśli zdecydujecie się na ich zwiedzanie pamiętajcie o zachowaniu środków ostrożności. Zdrowie i życie są najważniejsze.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Zarezerwuj nocleg w Szklarskiej Porębie z nami
Planujesz wyjazd do Szklarskiej Poręby? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.