Góry Sowie, czyli po raz kolejny „Szlakiem Riese” z Głuszycy

Góry Sowie i zagadka sowiogórskiego „Olbrzyma” bardzo mnie ostatnio wciągnęły. Sporo czytam na temat, ale z książek nie dowiem się wszystkiego. Stąd też moje ciśnienie na wyjazdy w okolice miejscowości Głuszyca i Walim. Tym razem postanowiłem wziąć udział w zorganizowanej wyprawie i nie żałuję. Choć pogoda pokrzyżowała nam trochę plany, było bardzo ciekawie. Jednak po kolei.

Góry Sowie i ich tajemnice

Głuszyca przywitała mnie w piątek wieczorem. Naszą bazą wypadową była agroturystyka „Pograniczna”. Dość spory budynek na uboczu. Cisza, spokój. Czegoż chcieć więcej. Część uczestników wyprawy już była na miejscu, część dojechała, więc wieczór minął na spokojnej integracji.

Nasza baza - Agroturystyka Pograniczna - Głuszyca
Nasza baza – Agroturystyka Pograniczna w Głuszycy

Głuszyca – Ruszamy w teren

W sobotę o 9:00 zbiórka przed budynkiem. Nasz przewodnik, Grzegorz Borensztajn, przekazał nam plan wycieczki i ruszyliśmy w drogę. Podjechaliśmy na ulicę Parkową i stamtąd ruszyliśmy w góry. Na początek tereny dawnej fabryki włókienniczej. Po zakładzie nie zostało praktycznie nic poza zbiornikiem wodnym. Jest on obecnie często używany jako miejsce rekreacyjne.

Góry Sowie - Zbiornik po zakładach włókienniczych - Głuszyca
Zbiornik po zakładach włókienniczych


Po krótkiej wspinaczce dotarliśmy do nieczynnej przepompowni. Choć budynek jest zdewastowany i pozbawiony wszelkich urządzeń, średnice rur kamionkowych robią wrażenie. Wydajność urządzeń musiała być spora. Jeszcze niedawno Głuszyca korzystała z tej przepompowni.

Góry Sowie - Przepompownia w Głuszycy
Przepompownia w Głuszycy

Cesarskie Skały i panorama miasteczka Głuszyca

Po kolejnych kilkuset metrach wspinaczki dotarliśmy do Cesarskich Skał. Ponoć prawdziwa nazwa to Carskie Skały, ale nastąpił błąd w tłumaczeniu i tak już zostało. To bardzo fajne miejsce z ciekawym widokiem. Opisywałem już je w jednym z wcześniejszych wpisów. Zachęcam do lektury i obejrzenia zdjęć z lata.



Góry Sowie i ślady z przeszłości

Następnie udaliśmy się na Jedlińską Kopę, po drodze mijając jeden z większych stawów w masywie Włodarza. W okolicach szczytu natrafiliśmy na wypłaszczenie terenu z widocznymi zagłębieniami. Według naszego przewodnika w tych miejscach były baterie przeciwlotnicze. Miejsce rzeczywiście wygląda na wyrównane przez człowieka. Drzewa nie są starsze niż 70 lat. W tym miejscu mogła być rzeczywiście bateria artylerii przeciwlotniczej.

Pozostałości po bateriach przeciwlotniczych
Pozostałości po bateriach przeciwlotniczych

Sztolnia grafitowa – trochę bardziej odległa historia

Z Jedlińskiej Kopy poszliśmy w kierunku kopalni grafitowo – ołowianej. Po drodze była stara stajnia, w której nocowały konie pracujące niegdyś w Górach Sowich. W budynku pozostał jeszcze jeden żłób i uchwyty do wiązania zwierząt. Kilkadziesiąt metrów dalej było wejście do sztolni.

Wejście do sztolni grafitowej


Głuszyca – Staw Wawelski

Schodząc z góry, doszliśmy do Stawu Wawelskiego. Z pobliskiego skraju lasu można zobaczyć panoramę miasteczka Głuszyca i pobliskiej Jedliny-Zdroju. Po prawej widać pałac Jedlinka, a po lewej górę Sajdak z ciekawym, betonowym zbiornikiem na szczycie. Panorama rzeczywiście fajna i warta zobaczenia.  Znad Stawu Wawelskiego ruszyliśmy przez las w stronę ulicy Parkowej.

Góry Sowie - Staw Wawelski - Głuszyca
Staw Wawelski w Głuszycy

Zbiornik na Sajdaku

Następnie pojechaliśmy samochodami do miejscowości Grzmiąca, z bliska zobaczyć wspomniany wcześniej zbiornik na Sajdaku. Sam zbiornik jest o tyle ciekawy, że choć zbadany i dokładnie zwymiarowany to właściwie nadal tajemniczy. Nie znalazłem nigdzie satysfakcjonującego mnie wytłumaczenia, po co taki zbiornik na samotnej górze otoczonej lasem. Czytałem o powiązaniu tego obiektu z tzw. Górką Sapera, ale żadnych konkretów nie znalazłem.

Zbiornik na górze Sajdak - Góry Sowie
Zbiornik na górze Sajdak

Ze wzgórza rozciąga się ładny widok na okolicę i choćby dlatego warto się tam wdrapać.



Kopalnia uranu w Głuszycy – najnowsza tajemnice

Po wizycie na Sajdaku udaliśmy się jeszcze w okolice nieczynnej już kopalni uranu. Teren wygląda bardzo niepozornie i nie wiedząc o jego historii, bardzo łatwo przegapić to miejsce. Cały urobek z tej kopalni był wywożony do ZSRR. Hałdy urobku nadal wykazują promieniowanie, co sprawdziliśmy miernikiem radiacji.

Hałda pokopalniana nadal wykazuje promieniowanie
Hałda pokopalniana nadal wykazuje promieniowanie

Wizyta w kopalni uranu zakończyła pierwszy dzień szwendania się po Górach Sowich. Wieczorna integracja również była bardzo ciekawa. Rozmawialiśmy oczywiście o Riese i o tym, co zobaczyliśmy za dnia.



Drugiego dnia wiadomości były dwie. Tradycyjnie jedna dobra a druga zła. Dobra była taka, że nocna zmiana czasu na zimowy pozwoliła nam dłużej pospać. Zła taka, że Góry Sowie odwiedził Grzegorz. Orkan Grzegorz. Wiało przeraźliwie i co chwila zacinało deszczem. Pogoda typowo barowa. Zdecydowanie niezachęcająca do górskich wędrówek.

Góry Sowie – Kamieniołom w Głuszycy

Pierwszym punktem w niedzielę był nieczynny już kamieniołom. Tak zwane głuszyckie „Kamyki„. Miejsce, moim zdaniem, doskonałe na samotny spacer. Cisza i spokój, z dala od ruchu turystycznego. Dźwięk łamiących się pod naporem wiatru drzew, skutecznie wybił nam z głowy leśne wędrówki w okolicy. A szkoda, bo widok ze szczytu kamieniołomu musi być jeszcze lepszy.

Góry Sowie - Kamieniołom Kamyki - Głuszyca
Góry Sowie – Kamieniołom w Głuszycy

Po obejściu terenu zjechaliśmy do ruin zabudowań technicznych. Mieściły się tu między innymi kruszarki i rampy załadunkowe. Teren bardzo zaniedbany. Moim zdaniem samotnie nie jest wart zwiedzania. Jednak z przewodnikiem można się tam wybrać. Zarówno kamieniołom, jak i infrastruktura techniczna nie były wykorzystywane przy budowie „Olbrzyma„.

Miejsce pamięci – cmentarz więźniów zmarłych przy budowie Riese

„Olbrzyma” za to dotyczył ostatni punkt naszej wyprawy. Odwiedziliśmy cmentarz więźniów zmarłych podczas budowy kompleksu Riese. Cmentarz mieści się w miejscowości Kolce. Jak się okazało, w samej nekropolii ofiar katorżniczej pracy nie chowano. Masowe groby znajdują się powyżej w lesie. Z tablicy na cmentarzu wynika, że w trakcie budowy zginęło około 2000 więźniów różnych narodowości.

Cmentarz ofiar budowy Riese w Kolcach
Cmentarz ofiar budowy Riese w Kolcach

Niestety, jak już wcześniej pisałem, szalejący w okolicy orkan Grzegorz skutecznie zniechęcił nas do wędrówek. Zaplanowany spacer w góry się nie odbył. Pozostał więc lekki niedosyt, dzięki któremu z wielką chęcią odwiedzę Góry Sowie ponownie.



Dziękuję Grzegorzowi Borensztajnowi za bardzo ciekawą i pouczającą wyprawę w Górach Sowich. Całej ekipie dziękuję za doskonale spędzony czas.

Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Planujesz wypad w Góry Sowie? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą!

Chcesz odwiedzić Góry Sowie? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.

Booking.com

Góry Sowie – Szlakiem Riese – Głuszyca – galeria zdjęć:

5 komentarzy do “Góry Sowie, czyli po raz kolejny „Szlakiem Riese” z Głuszycy”

    1. Z tego co wiem to nie. Owszem Kamieniołom działał w czasie wojny, ale nie na potrzeby wielkiej budowy. Tak na logikę, to wydaje mi się, że nie miałoby to sensu. Podczas bicia sztolni powstawało tyle urobku, że kruszarki na budowie pracowały całą dobę i urobku było dużo więcej niż było na niego zapotrzebowanie. Stąd też był wywożony, żeby nie zdradzać lokalizacji obiektów. Ale może się mylę…

  1. Nie polecam, wiele zatruć rybami. Oni nie hodują pstrąga lecz sprowadzają je z Kłodzka z farmy a tam wiadomo – karmią je hurtowo najtańszym sposobem. Ciężarówka przyjeżdża w nocy żeby nikt nie widział 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top