Moje wielkie greckie wakacje zakończyłem z przytupem. Wybrałem się bowiem z dwiema koleżankami na rejs. Popłynęliśmy leżące na południe od Korfu wyspy Paxos i Antipaxos. Wycieczka z emocjami na lekko wzburzonym morzu i z piękną, rajską plażą. Myślę, że będąc w Grecji, zdecydowanie trzeba odwiedzić te wysepki.
Początek wycieczki był dość wcześnie. Musieliśmy bowiem dotrzeć do portu w Korfu na godzinę 8.15. Wtedy to wypływał nasz statek. Choć bardziej precyzyjnie byłoby powiedzieć, że stratował nasz wodolot.
Jak dotrzeć na Paxos i Antipaxos z Korfu
No właśnie. Jak dotrzeć na te piękne wyspy? Naczytałem się w sieci o niekończącym się rejsie na statku trwającym około 3 godzin. I to w jedną stronę. Trochę mnie to powiem szczerze, wystraszyło. Płynąć bowiem sześć godzin po to, żeby na miejscu spędzić dwie to trochę absurdalne. Na szczęście koleżanki, z którymi byłem, znały lepszy sposób. Wodolot o wdzięcznej nazwie Flying Dolphin, czyli Latający Delfin. Pamiętam coś takiego, kiedy pacholęciem będąc, byliśmy na wczasach w Świnoujściu. Wyglądał wtedy bardzo nowocześnie, wręcz futurystycznie. No i osiągał spore prędkości, niemal frunąc nad wodą.
Wodoloty na Korfu pochodzą dokładnie z tamtej epoki. Widać ząb czasu tu i ówdzie. No dobra. Wszędzie widać jego ślady. Jednak nie zmienia to faktu, że pokonuje on trasę wycieczki z Korfu na Paxos w niewiele ponad godzinę. Co ciekawe, kosztuje niewiele więcej. Tradycyjny rejs kosztował bowiem we wrześniu 2023 roku 55 Euro. Natomiast kurs wodolotem to koszt 70 Euro. Za 15 Euro zaoszczędzić cztery godziny? Zdecydowanie warto.
Po drodze widać miasto Korfu od strony morza. Dumnie prezentuje się też stara twierdza i wschodzie wybrzeże aż do miasta Kavos. Odległość między wyspami jest tak niewielka, że „widzą się” one nawzajem. To zaledwie 14 kilometrów. Położenie wyspy i jej powstanie wyjaśnia jedna z greckich legend. Według niej Paxos powstała za sprawą Posejdona. Odłupał on swoim trójzębem fragment Korfu. Chciał w ten sposób stworzyć sobie zaciszne miejsce na schadzki z boginią Amfitrytą. Po uderzeniu trójzębu został ślad, który można podziwiać od strony morza. Jednak to za chwilę. Najpierw dopłyńmy do portu.
Port w Gaios
Po dobiciu do nabrzeża w Gaios czekał nas krótki spacer w kierunku miasteczka. Szliśmy uliczką wzdłuż kanału portowego. Po drodze sporo zacumowanych łodzi. Od malutkich jak łupinka orzecha po olbrzymie jachty pełnomorskie.
Zgodnie z sugestią koleżanki już na samym początku portu wynajęliśmy łódź, którą mieliśmy później opłynąć wyspę. Dlaczego na początku portu? Ponoć tu jest najtaniej. Im bliżej centrum miasteczka tym wynajem droższy. W sumie nie sprawdziłem. Zaufałem na słowo. Koszt wynajmu to 100 Euro za dzień plus wartość zużytego paliwa.
Po dokonaniu rezerwacji poszliśmy do centrum miasteczka na kawę i lekkie śniadanie. Pomysł okazał się doskonały. Wąskie uliczki i pastelowe kolory elewacji nawiązujące do weneckich wpływów tworzą specyficzny klimat. Jest tu bardzo przytulnie. A że byliśmy pierwszą z grup, która dopłynęła na wyspę, było też bardzo cicho.
Nic dziwnego. Na całej wyspie mieszka bowiem na stałe około 300 osób. Zanim więc zjadą się turyści, jest tu naprawdę kameralnie. Jest za to sporo kotów, które nie wiadomo dlaczego szczególnie upodobały sobie sklep rybny.
Rejs dookoła Paxos
Dłuższa chwila relaksu w uroczej kawiarni była bardzo przyjemna. Jednak przed nami dość długi rejs. W planach mieliśmy opłynięcie wyspy Paxcos i wizytę na pobliskiej Antipaxos. Spory kawałek. Wróciliśmy więc do wynajętej motorówki i wypłynęliśmy niespiesznie z portu.
Widok na wybrzeże wyspy i znajdujące się na nim wille był niezwykły. Choć trochę bujało, płynęło się całkiem miło. Pierwszy postój na pływanie zaliczyliśmy w zatoce przy plaży Kipiadi. Rzuciliśmy kotwicę i siebie za burtę.
W krystalicznie czystej wodzie było widać nie tylko morską roślinność i małe ryby. Były też niewielkie, zielonkawe meduzy. Wyglądały całkiem niewinnie, ale wolałem się nie zbliżać do nich za bardzo.
Port Longos
Kolejnym punktem wycieczki był niewielki port o nazwie Longos. Jest tu betonowe nabrzeże, kilka barów i tawern. Można więc odpocząć na lądzie. Zwykle cumuje tu sporo łodzi. Nie inaczej było i tym razem. Uwagę przykuwał między innymi spory katamaran.
Niecodzienny był też widok gościa sunącego nad falami na nietypowej desce. Nie ma pojęcia, jak nazywa się to urządzenie. Ale śmiga pierwsza klasa.
Wioska Lakka
To jedno z najlepiej ukrytych przed falami miejsc na wyspie. Port znajduje się w zatoce, która dość głęboko wgryza się w ląd. Jest tu stosunkowo płytko. Szczególnie przy dwóch plażach. Dlatego w słoneczne dni woda nabiera głęboko turkusowego koloru. Szczególnie przy brzegu.
Znajduje się tu też znany z serialu Netflix „Maestro na wyspie” budynek szkoły. Zresztą, sporo scen z serialu było kręconych właśnie tutaj.
Jednym słowem cisza i spokój. My nie schodziliśmy na ląd, więc pobyt w zatoce był dość krótki.
Zachodnie wybrzeże Paxos
Po wyjściu z portu minęliśmy najdalej na północ wysunięty cypel. Następnie popłynęliśmy wzdłuż zachodniego wybrzeża na południe.
Po drodze kilka małych plaż, w tym niezwykle urocza Plani. Nie schodziliśmy nigdzie na ląd, więc podziwialiśmy je tylko z odległości. Największe wrażenie jednak robią tu wysokie klify.
No i w końcu dotarliśmy do miejsca, które opisano w legendzie o powstaniu wyspy. Mam na myśli zatokę Ypapantis. Znajdują się tu trzy charakterystyczne jaskinie. Zgodnie z tradycją mają one być pozostałością po uderzeniu trójzębu Posejdona, które oddzieliło wyspę od większej Korfu.
Kolejnym ciekawym miejscem jest plaża i zatoka Ermitis.
Błękitne jaskinie i rejs na Antipaxos
Jednym z najbardziej znanych i popularnych miejsc na zachodnim wybrzeżu wyspy Paxos są Błękitne Jaskinie. Znajdują się one w sporej zatoce. Są na tyle duże, że wpływają do nich nawet większe statki. Podczas naszej wizyty mieliśmy okazję zobaczyć właśnie taki manewr. Dużo dalej można było wpłynąć małą łódką.
Niestety ze względu na spore fale i brak dużego doświadczenia odpuściliśmy wpływanie do środka. Pozostał więc lekki niedosyt. Jednak nawet z zewnątrz miejsce robi wrażenie.
Kolejnym fajnym miejscem jest skalny łuk Tripitos. Prezentuje się naprawdę okazale. Widziałem kilka takich naturalnych bram skalnych, ale ta jest wyjątkowa. Po pierwsze dlatego, że otaczają ją wody i skały o niezwykłej urodzie. A po drugie mogłem cen twór natury oglądać z morza.
Szczerze powiedziawszy, rejs nie należał do najłatwiejszych. Motorówka było stosunkowo mała i fale solidnie nią miotały. Pojawiły się nawet wątpliwości, czy powinniśmy ryzykować rejs na Antipaxos. Na szczęście zwyciężył zew przygody. Po drodze okazało się, że wody dalej od wyspy Paxos są dużo spokojniejsze niż przy brzegu. Dopłynęliśmy więc do Antipaxos bez żadnego problemu.
Karaibska plaża w Grecji
Na miejscu minęliśmy dwie pierwsze plaże Brika i Mesobrika. Zacumowaliśmy dopiero przy Botoumi. Miejsce okazało się niesamowite. Można się tu poczuć, jak na Karaibach albo Bali. Turkusowy błękit wody wprost zapiera dech w piersiach.
Do brzegu wyspy nie można tu dobić. Zacumowaliśmy więc tuż przy ograniczających zatokę bojach i wpław ruszyliśmy do brzegu.
Warto było. Niemal biały piasek w połączeniu z kolorem wody niesamowicie odprężał. Tłumów nie było, więc panował względny spokój. Do tego kilka młodych dziewczyn w stroju topless robiło sobie sesję foto. Z każdej strony więc piękne widoki.
Niestety, nie było już czasu, żeby opłynąć całą wsypę Antipaxos. Ruszyliśmy więc w drogę powrotną do portu w Gaios. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o znajdującą się na południowo wschodnim krańcu Paxos wysepkę Kaltsonisi. Nie schodziliśmy tu na ląd. Mogliśmy jednak z wody zobaczyć jedyną tutaj willę, którą oczywiście można wynająć na wakacje.
Po powrocie do Gaios jeszcze raz zapuściliśmy się w wąskie uliczki miasteczka. Jest tu sporo sklepików z pamiątkami i wszelakiej maści miejsc od posiedzenia. Kawiarnie, restauracje, tawerny, czego dusza zapragnie.
Po całym dniu na morzu zrobiliśmy się trochę głodni. Skorzystaliśmy więc z gościnności tawerny Taka Taka.
Zamówiliśmy sporą porcję owoców morza. Małże, krewetki, sardynki, kalmary. Wszystko świeżutkie i w towarzystwie Ouzo. Genialnie. Polecam zdecydowanie to miejsce.
Paxos i Antipaxos – podsumowanie wyprawy
Wyprawa na wyspy Paxos i Antipaxos z Korfu zajęła nam praktycznie cały dzień. Dzięki dobremu wyborowi transportu mogliśmy w spokoju cieszyć się miejscem. Niezwykłe Gaios, piękne plaże i zatoki. Turkusowa woda na Antipaxos. Po prostu cudo. To był wyjątkowo owocnie spędzony czas podczas moich wakacji w Grecji. Przepłynęliśmy około 30 km, nie licząc rejsu wodolotem.