Hala Boracza znajduje się w Beskidzie Żywieckim na wysokości około 860 metrów. Odwiedziliśmy ten region w sierpniu, więc w pełni lata. Zapytaliśmy panią, od której wynajmowaliśmy nocleg, co w okolicy warto zobaczyć. Jednym z pierwszych pomysłów była właśnie Hala Boracza. Pogoda nam sprzyjała, więc wybraliśmy się na wycieczkę. Całkiem przyjemną, jak się później okazało. No ale po kolei…
Na górę prowadzi między innymi czarny szlak z Żabnicy Skałki. My jednak postanowiliśmy wejść trochę inaczej. I okazało się, że to bardzo dobry pomysł. Wybrana przez nas droga prowadziła bowiem przez bardzo malownicze i widokowe miejsca. Minęliśmy Skałkę i auto zaparkowaliśmy tuż przy końcu drogi publicznej. Jest tam niewielki parking, jednak był cały zawalony autami. Stanęliśmy więc na poboczu i ruszyliśmy na wyprawę.
Hala Boracza – Spacer poza szlakiem z Żabnicy Skałki
Wybraliśmy drogę prowadzącą do kolonii Dadoki. Już po niewielkim podejściu za plecami zaczęły pojawiać się fajne widoki. Na razie jednak bardzo ograniczone.
Po przejściu około dwóch kilometrów odbiliśmy w prawo. Szliśmy pod górę drogą wyłożoną na krótkim odcinku betonowymi płytami. Następnie wyszliśmy z lasu między pojedynczymi zabudowaniami. To właśnie Dadoki.
Piękne okoliczności przyrody sprawiły, że postanowiliśmy zrobić tu sobie mały przystanek. Piękna słoneczna pogoda, cisza i spokój, górskie widoki, czego chcieć więcej. Okazało się, że może być jeszcze więcej. Nad głowami koła zataczał spory ptak drapieżny. Udało mi się zrobić mu nawet dość wyraźne zdjęcia.
Z informacji, które znalazłem w sieci wynika, że może być to Orzeł Przedni. Czy tak jest w rzeczywistości, pewności nie mam. Może ktoś z Was będzie w stanie zidentyfikować to ptaszysko? Dajcie proszę znać w komentarzu.
Malownicza osada Dadoki
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej pod górę i natrafiliśmy na bardzo malowniczo wyglądające, stare domy. O samej osadzie Dadoki nie znalazłem zbyt wielu informacji. Zrobiłem jednak kilka zdjęć.
Co prawda było też trochę nowszych domków letniskowych, ale nie zaburzały one całości. Za to garnki wiszące na płocie dodawały 100 punktów do folkloru.
Ze względu na osadę przestrzeń tutaj jest częściowo otwarta. Widoku nie zasłania las, więc jest na co popatrzeć. Beskid Żywiecki stąd wygląda bardzo ciekawie.’
Po drodze trafiliśmy jeszcze na ciekawostkę botaniczną. Mam na myśli kwiat o nazwie Dziewięćsił Bezgłowy. Jest on objęty częściową ochroną. W związku z tym, że rośnie tuż przy ziemi, trudno jest mu przebić się przez wyższą roślinność.
Szlak do schroniska PTTK na Hali Boraczej
Z Dadoków do schroniska PTTK na Hali Boraczej jest już całkiem niedaleko. Za sobą mieliśmy już też najbardziej wymagające podejście. Szło się więc całkiem spokojnie i po kilkunastu minutach dotarliśmy do celu naszej wyprawy. Dotarliśmy do szlaków niebieskiego i zielonego i nimi do samego schroniska.
Schronisko znajduje się na wysokości 854 m n.p.m. Jest tu 35 miejsc noclegowych w schroniskowym standardzie i cenie. Za osobę trzeba zapłacić w 2024 roku 60 zł. Obowiązkowo trzeba też wykupić komplet pościeli za 20 zł. Jednak to jednorazowa opłata bez względu na długość pobytu.
Jak się niestety okazało, nie wszyscy rozumieją góry i sens chodzenia po nich w ten sam sposób. Obok schroniska znajduje się kilka domów, na mapie pisanych jako Milówki. No i stamtąd dobiegała głośna muzyka w stylu łupanki. To dudnienie niestety mocno psuło klimat miejsca. A okolica jest tu całkiem fajna. Widoki na góry może nie powalają, ale na pewno są warte wysiłku, który podjęliśmy wdrapując się tutaj.
W związku z tym, że teren jest dość rozległy, turyści tak się rozlokowali, że nie było atmosfery tłumu. Za to, jak na schronisko, całkiem dobre jedzenie i spora porcja frytek. Po posiłku i odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem wybraliśmy najkrótszy szlak do Żabnicy Skałki.
Z Żabnicy Skałki na górę prowadzi czarny szlak. My szliśmy nim w dół. Okazało się, że wybór drogi pod górę przez Dadoki był bardzo dobry. Czarny szlak prowadzi bowiem w lesie. Nie ma tu zbyt fajnych widoków. Po prostu klasyczna górska ścieżka. A że prowadzi niemal po linii prostej, to momentami jest dość stromo.
Jeszcze tylko kawałek spaceru asfaltem do auta i mogliśmy wracać do miejsca noclegowego.
Hala Boracza – podsumowanie wycieczki
Spacer po Beskidzie Żywickim okazał się bardzo fajny. Miałem wszystko, czego potrzeba. Piękne widoki, świetną pogodę, no i doskonałe towarzystwo. W takich warunkach wędrówka zawsze upływa świetnie. Przeszliśmy w sumie 7,7 km w czasie niespełna 4 godzin.
Czy warto się wybrać na taką wędrówkę? Myślę, że tak. Nie jest bardzo wymagająca, a dostarcza górskie satysfakcji. Każdy weekendowy turysta da sobie z pewnością radę na szlaku.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Hala Boracza w Beskidzie Żywieckim – zapis spaceru
Galeria zdjęć