Wczesnowiosenna pogoda niezbyt zachęcała do spacerów po Karkonoszach. Co chwila padało, zimno, mokro i w ogóle brrr… Jednak ile można siedzieć w domu? Szczególnie będąc na weekend w Szklarskiej Porębie. Postanowiliśmy więc, pomimo niesprzyjającej aury, ruszyć w teren. Wybraliśmy ciekawe miejsce, które oddziela Karkonosze od Rudaw Janowickich. Tunel pod Przełęczą Kowarską i pobliskie zakłady, w których przerabiano rudę uranową intrygowały mnie już od jakiegoś czasu. Postanowiliśmy więc wybrać się do Kowar na krótki spacer.
Okolice Kowar i Szklarskiej Poręby to rejon zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań złóż uranowych. Tuż po wojnie wydrążono tu wiele sztolni, zarówno poszukiwawczych jak i wydobywczych. Miłośników najnowszej historii naszego kraju zachęcam do odwiedzenia kopalni Podgórze w Kowarach. To właśnie między innymi stamtąd pochodził uran użyty do produkcji radzieckich bomb atomowych. Kilometry podziemnych korytarzy, ciekawe ekspozycje i fajnie opowiedziana historia. Warto zajrzeć. Ponadto przeżyłem tam jeden z największych wyrzutów adrenaliny w życiu. Możecie o tym poczytać we wpisie na blogu, który podlinkowałem powyżej.
Tunel pod Przełęczą Kowarską
Zanim jednak wrócimy do wydobycia i przeróbki uranu, mały spacer, do jednego z najdłuższych w Polsce, tunelu kolejowego. Znajduje się na nieczynnej już trasie pomiędzy Kowarami a Kamienną Górą. Tunel stanowi mający 1025 metrów długości, jednonitkowy przekop na dawnej linii kolejowej 308. To jeden z najdłuższych tuneli kolejowych w Polsce. Część torowiska została rozebrana a do tunelu prowadzi ścieżka po jego dawnym przebiegu. Jest ona używana ponoć przez lokalnych mieszkańców jako skrót między Kowarami a pobliskim Ogorzelcem. Ponoć są plany, żeby przywrócić tę linię do życia. Czy coś z tego wyjdzie? Zobaczymy.
Jak dotrzeć od tunelu w Kowarach
Samochód można zostawić na niewielkim parkingu przy ulicy Podgórze w Kowarach. Znajdziecie go łatwo kierując się mapą Google. Zarówno tunel kolejowy pod Przełączą Kowarską, jak i sam parking jest na niej dobrze oznaczony.
Polną drogą idziemy w kierunku dawnej trasy kolejowej. Po zejściu odrobinę i przekroczeniu strumienia dochodzimy do torów. Skręcamy w prawo i udajemy się w kierunku tunelu kolejowego pod Przełączą Kowarską.
Po kilkudziesięciu metrach spaceru nieużywanym torowiskiem, szyny znikają. Wiemy więc na pewno, że żaden pociąg już tędy nie pojedzie. Idziemy więc dalej już po kamienno błotnistej, charakterystycznej dla nieużywanych torów, ścieżce. Mijamy betonowy mostek prowadzący nad wąwozem i docieramy do wejścia do tunelu pod Przełęczą Kowarską.
Tunel pod Przełęczą Kowarską – odrobina historii
Prace nad przebiciem tunelu rozpoczęto jesienią 1901 roku. Jego wykonanie było konieczne, ponieważ nachylenie było tu zbyt duże, żeby mogły je pokonywać pociągi. Drążenie trwało niespełna 4 lata. W tym czasie kilkukrotnie zmieniały się firmy wykonawcze. Pierwszy pociąg przejechał tędy 4 czerwca 1905 roku. Ostatecznie tunel znajduje się na wysokości 635 m n.p.m. Sama Przełęcz Kowarska jest niespełna 100 metrów wyżej. Co ciekawe tunel został tak wykonany, żeby na jego środku było lekkie wzniesienie. Ma to na celu grawitacyjne odprowadzenie wody z wnętrza.
Linia przez kilkanaście lat była zelektryfikowana, jednak po wojnie instalacje rozebrano i jeździły tędy tylko parowozy. Widać to bardzo wyraźnie na ścianach, które są mocno okopcone. Trasa jest formalnie nieczynna od 2008 roku. Jednak ostatni skład przejechał tędy w latach osiemdziesiątych XX wieku. Obecnie budowla jest w dość dobrym stanie technicznym i można ją bezpiecznie zwiedzać. Gdzieniegdzie jednak zaczyna przeciekać a w jednym miejscu ze ściany płynie prawdziwy strumień.
Tunel pod Przełęczą Kowarską – Podczas zwiedzania własne oświetlenie jest konieczne
Do zwiedzania tunelu pod Przełęczą Kowarską konieczne jest posiadanie dobrego oświetlenia. Długość przekopu, oraz to, że przebiega on po łuku sprawiają, że będąc mniej więcej w połowie niezbyt wiele widać. A warto patrzeć pod nogi. Torowisko bowiem jest częściowo rozebrane i można się po ciemku nieźle „nadziać” na wystającą szynę.
Po przejściu całych 1025 metrów wychodzimy z tunelu od strony Kamiennej Góry. Tutaj w deszczowe dni zbiera się trochę wody, więc warto uważać, żeby nie zamoczyć butów. My zwiedzaliśmy tunel wczesną wiosną, w czasie roztopów. Z tego co przeczytałem w sieci warto go jednak odwiedzić w czasie silnych mrozów. Przecieki, o których wspomniałem wcześniej, tworzą wtedy piękne lodowe wodospady i ogromne sople.
Po małej herbatce z termosu czas wracać. Idziemy więc tą samą drogą wykutą pod Przełączą Kowarską w stronę Kowar. Po wyjściu z tunelu nie skręcamy na parking. Idziemy dalej po nieczynnym torowisku, w kierunku tajemniczych pozostałości Zakładów R-1 w Kowarach.
Droga Głodu przez Przełęcz Kowarską
Ponad tunelem przez Przełęcz Kowarską przebiega droga między Kowarami a Ogorzelcem. Jest ona nazywana Drogą Głodu. Nazwa ta pochodzi od genezy jej powstania. W drugiej połowie XIX wieku rejony górskie w okolicy Kowar zostały dotknięte klęską głodu. Funkcjonujące tu wcześniej zakłady tkackie przestały funkcjonować. Część upraw została również zniszczona przez pogodę. Doprowadziło to do głodu i zamieszek. Władze pruskie, żeby ratować sytuację zorganizowały coś na kształt dzisiejszych robót publicznych. Przystąpiono do budowy obiektów infrastruktury a każdy pracownik otrzymywał bochenek chleba i 50 fenigów dniówki. Powstała wtedy między innymi droga biegnąca przez Przełącz Kowarską. Jej budowa trwała dwa lata, od 1855 do 57 roku.
Zakłady Przemysłowe R-1, czyli wydobywanie i obróbka uranu w Polsce
Docieramy do Zakładów Uranowych R-1 w Kowarach, lub według innego nazewnictwa Przedsiębiorstwa Kowarskie Kopalnie. To kryptonim zakładów, w których od stycznia 1948 roku przerabiano wydobywaną w okolicznych kopalniach rudę uranową. Zakłady powstały na podstawie umowy między PRL a ZSRR. Cała bowiem tutejsza produkcja miała trafiać do Związku Radzieckiego.
Rosjanie bardzo interesowali się niemieckimi pracami na Wunderwaffe. Jedną z tych cudownych broni Hitlera miała być właśnie bomba atomowa. Po zrzuceniu przez Amerykanów bomby na Hiroszimę a później Nagasaki stało się jasne, że w tej dyscyplinie są daleko z tyłu. Polski uran miał w znacznym stopniu przybliżyć Stalina do posiadania własnych atomówek. I tak się stało. Już w XIX wieku w okolicach ówczesnego miasteczka Schmiedeberg (obecnie Kowary) wydobywano rudę uranową. Wtedy jednak nie znano dla niej specjalnego zastosowania. No może poza dodawaniem do szkła, które dzięki temu zyskiwało ciekawy wygląd.
Po II Wojnie Światowej Rosjanie bardzo dynamicznie poszukiwali miejsc, z których mogliby pozyskać uran. Dzięki opanowaniu byłych zakładów Zakładów Chemicznych Koncernu Aurela w Oranienburgu pod Berlinem udało im się uzyskać wiedzę, gdzie powinni się skierować w pierwszej kolejności. Co prawda Amerykanie zbombardowali zakład wiedząc, że ten trafi w rosyjskie ręce. Jednak w zgliszczach udało się odnaleźć sporo wartościowych rzeczy i informacji. Pozyskano między innymi sporo koncentratu rudy uranowej a także dokumentację z miejscem jej pochodzenia. Tak właśnie poszukiwania trafiły na Dolny Śląsk, w okolice Kowar.
Kowary i polski uran
Kontrolowane przez Rosjan przedsiębiorstwo Kowarskie Kopalnie wydobywało rudy uranowe w kilku kopalniach w okolicy. Między innymi w kopalni Wolność, ale także w kopalniach w Miedziance i Kletnie. Poszukiwano też uranu między innymi w okolicach Szklarskiej Poręby. W jednej ze sztolni poszukiwawczych mieliśmy przyjemność być. Opis tego spaceru możecie znaleźć we wpisie o sztolniach wokół Szklarskiej Poręby.
W 1950 roku przedsiębiorstwo zatrudniało już około ośmiu tysięcy osób a jego prace były ściśle tajne. W 1951 roku zamieniono nazwę zakładu z Przedsiębiorstwo Kowarskie Kopalnie na Zakłady Przemysłowe R-1. Miało to na celu jeszcze większe utajnienie projektu. Krążące po sieci informacje, jakoby pierwsza radziecka bomba atomowa powstała z polskiego uranu są jednak mało prawdopodobne. Rosjanie zaczęli wywozić stąd rudę uranową dopiero w 1948 roku. Natomiast pierwsza radziecka eksplozja jądrowa miała miejsce pod koniec sierpnia 1949 roku. To zbyt mało czasu, żeby materiał z Polski mógł posłużyć do jej skonstruowania. Prawdopodobnie był to uran z Bułgarii, który Rosjanie pozyskiwali już od 1944 roku.
Produkcja uranu pod Kowarami
W latach 1948 -1963 w Polsce pozyskano rudę uranową z której wytworzono prawie 704 tony czystego uranu. Taka ilość spokojnie wystarczyłaby na wyprodukowanie 10 000 bomb o mocy zbliżonej do tej zrzuconej na Hiroszimę. Polski uran miał więc spory udział w budowaniu rosyjskiego arsenału nuklearnego.
Po wycofaniu się Rosjan z wydobycia uranu w Polsce powstały plany stworzenia rodzimego programu atomowego. Oficjalnie planowano wykorzystać ten promieniotwórczy pierwiastek w celach pokojowych. Już wtedy powstały plany budowy elektrowni jądrowych. Jednak szybko się okazało, że złoża zostały niemalże w całości wyeksploatowane a to co zostało była marnej jakości. Ponadto Rosjanie zabrali ze sobą technologię pozyskiwania uranu, co znacznie utrudniło prace. Ostatecznie w styczniu 1973 roku Zakłady Przemysłowe R-1 w Kowarach zostały zlikwidowane.
Dzisiaj zakład stanowi obecnie własność prywatną i nie można go zwiedzać. Co ciekawe, przez jego środek biegnie dawna linia kolejowa. To ta sama, która przebiega przez pobliski tunel. Jeździły więc nią ogólnodostępne pociągi pasażerskie. To dość niecodzienna sytuacja w ściśle tajnych zakładach o charakterze militarnym. Można nią przejść i zobaczyć to, co pozostało z uranowych snów o potędze.
Uwagę przykuwa pozostały po czasach słusznie minionych napis na jednym z murów zakładu. Hasło „Pokój Narodom” na zakładzie, w którym wzbogacano uran na potrzeby produkcji bomby atomowej brzmi, jak co najmniej jak ponury żart.
Po minięciu zakładów skręcamy w lewo w widoczną ścieżkę leśną i schodzimy do Kowar. Konkretnie do ulicy Wiejskiej. Tam skręcamy w lewo i idziemy pod górkę w kierunku parkingu.
Tunel pod Przełęczą Kowarską i zakłady uranowe R-1 – podsumowanie wycieczki
Spacer na granicy Karkonoszy i Rudaw Janowickich zajął nam niespełna dwie godziny. Przeszliśmy w tym czasie trochę ponad pięć i pół kilometra. Ciekawa historycznie trasa o której warto poczytać przed wycieczką. Szczególnie historia kowarskiego uranu może zainteresować. Zachęcam do spaceru, choć polecałbym wybrać ładniejszą pogodę. Zachęcam również jeszcze raz do zwiedzenia pobliskich kopalni i sztolni w których wydobywano rudę uranową. Tych w okolicach Kowar jest kilka. My odwiedziliśmy sztolnie Kopalni Podgórze. Bardzo fajne miejsce, warte zobaczenia.
Gdzie zaparkować i jak dotrzeć do tunelu pod przełączą Kowarską i Zakładów R-1
Poniżej znajdziecie mapę, na której zaznaczyłem parking przy tunelu. Z niego najlepiej wystartować na spacer zarówno do nieczynnej trasy kolejowej jak i zakładów R-1.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Wybierasz się na urlop w okolice Kowar? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą i pomóż nam w rozwijaniu bloga!
Jeśli planujesz wyjazd do Kowar i szukasz sprawdzonego noclegu w dobrej cenie sprawdź na Booking.com. Jeśli użyjesz przeglądarki poniżej i zarezerwujesz nocleg, my otrzymamy od Booking.com niewielką prowizję. Ciebie to nic nie kosztuje, a nam pomoże nam to w rozwijaniu bloga i przygotowywaniu jeszcze ciekawszych wpisów.