Park Narodowy Yosemite w USA
Kolejny dzień przygody w USA i kolejny park narodowy. Tym razem Park Narodowy Yosemite. Znajduje się on całkiem niedaleko Parku Sekwoi i jak się okazuje, te wielkie drzewa można tu także odnaleźć. Turyści jednak najczęściej odwiedzają to miejsce ze względu na charakterystyczny, trójstopniowy wodospad. Drugim miejscem nawiedzanym przez tłumy jest punkt widokowy Glacier Point. I właśnie od niego rozpocząłem moją wizytę.
Na początku jednak podzielę się z Wami przygodą dotyczącą samochodu, a konkretnie zasobów paliwa. Wyjeżdżając na wycieczkę miałem w baku wystarczająco dużo benzyny, żeby dojechać i wrócić. Przynajmniej tak pokazywał komputer pokładowy. Spokojnie więc minąłem ostatnią miejscowość przed Parkiem i ruszyłem pod górę. Jednak z każdą milą spokój był coraz mniejszy. Symulowany zasięg zaczął się bowiem drastycznie kurczyć. No i na około 5 mil przed wjazdem do parku zdecydowałem, że jednak wrócę do miasteczka i zatankuję. A do przejechania było około 20 mil, czyli trochę ponad 30 km w jedną stronę. No bo przecież na terenie parku narodowego auta nie zatankuję. Straciłem więc godzinę na zjazd do miasteczka, tankowania i powrót. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że 2 mile za wjazdem do parku jest stacja benzynowa. No ale tyle dygresji na razie.
Park Narodowy Yosemite USA – bilety wstępu
Przy wjeździe do Parku kontrola biletów. Tak jak już wspomniałem przy okazji wpisu z Parku Sekwoi, opcji jest kilka. Najbardziej popularne są jednak dwie. Bilet jednorazowy za 35 dolarów lub bilet roczny za 80 dolarów. Jeśli więc planujecie odwiedzić więcej niż dwa parki narodowe, bilet roczny będzie najbardziej opłacalny. W 2024 roku zmienił się typ typ wejściówki. Wcześniej była na okaziciela, więc można było ją dowolnie pożyczać. Obecnie przy zakupie należy złożyć na niej podpis, taki jak w dokumencie tożsamości. No i przy kontroli karty wstępu należy także pokazać ten dokument.
Ja Park Narodowy Yosemite odwiedziłem w środku tygodnia, więc nie było zbyt dużych kolejek. Przede mną było zaledwie kilka samochodów. Wjazd więc nie zajął więc dużo czasu. Jednak w weekendy i święta należy zarezerwować sobie możliwość wjazdu przez stronę internetową. Może być tu bowiem tłoczno i zostaniecie odprawieni z kwitkiem. Nic dziwnego, bo jest tu co zobaczyć. Co ciekawe, Park powstał już w 1890 roku. Obecnie odwiedza go ponad 3,5 miliona osób rocznie.
Glacier Point – jak dojechać
Do Paku Yosemite wjeżdżałem od południa, od strony miejscowości Oakhurst. Tuż za kasami biletowymi po prawej stronie znajduje się zjazd na miejsce zwane Mariposa. Znajdziecie tam skupisko sekwoi. Nie są one tak okazałe, jak te, które widziałem w Parku Narodowym Sekwoi. Odpuściłem więc i pojechałem dalej. Zanim jednak skierowałem się do doliny, wybrałem się na dość często pokazywany na zdjęciach w sieci punkt widokowy Glacier Point. Należy skręcić w prawo z głównej drogi. Skrzyżowanie jest dobrze oznaczone i nie sposób go przegapić. Zresztą, sama droga nazywa się Glacier Point Road.
Przy drodze znajdziecie kilka miejsc, na których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Już tutaj panorama doliny jest przecudna.
Po drodze chciałem nagrać fragment jazdy krętą leśną drogą. Okazało się, że wybrałem moment, dzięki któremu nagranie zakończyło wielkie WOW. Zresztą, zobaczcie sami.
Ten punkt widokowy nazywa się Washburn Point i robi naprawdę niezłe wrażenie. Jednak to nie wszystko, co ma do zaoferowania Glacier Point. Dalej jest bowiem równie fajnie.
Po kolejnych kilkudziesięciu metrach dotarłem na główny parking. Jest tu trochę miejsc postojowych, jednak niemal wszystkie były zajęte. Na szczęście niemal. Znalazłem bowiem jedno i wcisnąłem się w nie moim Mini.
Widok za piękne miejsca doliny Yosemite z Glacier Point
Po przejściu kilkudziesięciu metrów z parkingu dotarłem do punktu widokowego. Tak właściwie to nie jeden punkt a kilka obok siebie. I z każdego widać trochę inną część Doliny Yosemite i otaczających ją gór Sierra Nevada.
Najbardziej znanym i spektakularnym jest widok na Half Dome. To wznosząca się na 2693 m n.p.m. granitowa skała. Jest bardzo charakterystyczna, bo wygląda jak obcięta nożem. Na szczyt można się dostać między innymi dzięki zainstalowanym na ścianie wschodniej metalowym linom. Ponoć co roku trasę tą pokonują tysiące turystów. Jest też kilkadziesiąt tras dla zaawansowanych wspinaczy. Ja jednak się nie skusiłem i podziwiałem Half Dome z daleka.
Z Glacier Point widać tez najbardziej charakterystyczne dla Parku Narodowego Yosemite wodospady. Mam na myśli wodospad Nevada i wodospad Yosemite. Do tego pierwszego można nawet dojść, idąc szlakiem z punktu widokowego.
Dojście do najbardziej znanego wodospadu w Parku Narodowym Yosemite również jest stąd możliwe. Jednak o wiele trudniejsze. Trzeba bowiem zejść na dno doliny, pokonując przewyższenie około 980 m. Szlak nazywa się Four Mile Trial, więc wydaje się niezbyt długi. Ze względu jednak na różnicę wysokości jest dość wymagający. No i jeśli zostawicie na Glacier Point auto, to trzeba się wdrapać z powrotem. Można też dojechać autobusem z doliny, jednak nie ma tu stałej komunikacji. Warto więc zaplanować wycieczkę i ogarnąć wcześniej rozkład jazdy autobusów.
Sam wodospad Yosemite prezentuje się stąd bardzo okazale. Widać bowiem całą kaskadę.
Warto jeszcze wspomnieć, dlaczego punkt widokowy nazywa się Glacier Point. Po angielsku glacier to lodowiec. I to właśnie lodowiec w głównej mierze ukształtował dolinę Yosemite. Około od około 3 000 000 do 20 000 lat temu lód wypełniał to miejsce niemal przykrywając Half Dome. Ustępując, mocno poszerzył dolinę i można powiedzieć, stworzył to, co widać obecnie.
Dolina Yosemite w Parku Narodowym Yosemite
Będąc na Glacier Point dolina Yosemite wydaje się na wyciągnięcie ręki. Jednak, żeby się do niej dostać, czeka nas albo wymagający trekking, albo sporo jazdy. Drogą musimy bowiem pokonać około 50 km. Na miejscu trzeba poszukać parkingu. Ja wybrałem w Google Trialhead Parking. Z góry bowiem wydawało się, że są na nim miejsca. No i rzeczywiście były, tyle że nie do końca można tam wjeżdżać. Ja jednak udałem trochę głupka i się wciąłem. Na szczęście nikt się nie przyczepił.
Plan był taki, żeby obejść fragment doliny Yosemite ze strumieniem Tenaya Creek i jeziorem Mirror Lake. Szlak wydawał się niezbyt długi. Taka pętelka to zaledwie 7 km. Jednak nie wziąłem pod uwagę pogody. A smaliło niemiłosiernie. Dotarłem więc tylko do Mirror Lake. Jak się okazało na miejscu, moje obawy związane z temperaturą nie były na wyrost. Zastałem tam bowiem ekipę medyczną, która pomagała młodemu człowiekowi cierpiącemu z gorąca. W ruch poszła między innymi kroplówka. Z temperaturą i odwodnieniem nie ma żartów.
Wróciłem więc do auta tą samą drogą i podjechałem na inny parking. Takie, który znajduje się bliżej wodospadu Yosemite.
Wodospad Yosemite
Stąd ruszyłem w kierunku tej majestatycznej kaskady. Było ją widać już z daleka. Jak się później okazało, tylko ze szlaku widać niemal cały wodospad. Zresztą ten widok można najczęściej zobaczyć na widokówkach i zdjęciach w sieci.
Po dojściu do podnóża wodospadu okazało się, że widać stąd już tylko dolną jego część. Pomimo tego warto było tu przyjść. Zwłaszcza w maju lub czerwcu, bo wtedy płynie tędy najwięcej wody. Choć z drugiej strony czerwiec jest w Kalifornii piekielnie gorący. Na szczęście tworzona przez wodę mgiełka skutecznie chłodziła. Do tego doszedł jeszcze wytworzony przez spadająca wodę, chłodny wiatr.
Wodospad Yosemite składa się z trzech kaskad. Górnej, średniej i dolnej. Woda spada tu z wysokości 740 metrów. Porównanie go na przykład z 27. metrowym Kamieńczykiem w Karkonoszach, wypada dla niego bardzo korzystnie. To jak porównanie Ligi Mistrzów z polską okręgówką.
Wodospad Bridailveil
Jadąc do Parku Narodowego Yosemite warto na chwilę zatrzymać się przy wodospadzie Bridailveil. Dlaczego więc piszę o tym dopiero teraz? No bo rano nie było gdzie szpilki wcisnąć na parkingu, a co dopiero zaparkować auta. W drodze powrotnej natomiast miejsca było już pod dostatkiem.
Wodospad Bridailveil nie jest może najbardziej spektakularny. Choć znów, w porównaniu z Kamieńczykiem wydaje się olbrzymi. Ma prawie 190 metrów wysokości i jeden stopień. Ilość wody jest różna w zależności od sezonu. Średnio ma około 10 metrów szerokości. Jednak, gdy wody jest więcej, robi się znacznie bardziej okazały. Wówczas jego szerokość dochodzi nawet do 22 metrów.
Dodam, że dzięki wieczornemu słońcu to najbardziej tęczowy z wodospadów, jakie miałem okazję oglądać.
Tunnel View – piękny widok na dolinę Yosemite
Na koniec relacji mam dla Was coś, co zobaczycie jako pierwsze. Mam na myśli Tunnel View, czyli punkt widokowy znajdujący się tuż za tunelem Wawona na drodze do doliny Yosemite. Wyjeżdżając z ciemnego tunelu na słoneczną dolinę z ust wyrywa się głośne WOW! Rano był tu problem z zaparkowaniem, a wracając miałem już dość sporo miejsca.
Warto się tu zatrzymać, bo widok na całą dolinę jest stąd nieziemski. Nic więc dziwnego, że od czasu kiedy powstał w 1933 roku, odwiedzali go niemal wszyscy turyści zmierzający do Parku.
Widać stąd południowo-zachodnią ścianę El Capitan po lewej stronie, Half Dome na osi i Bridalveil Fall po prawej stronie.
Park Narodowy Yosemite – podsumowanie
Jeśli macie w planach wyprawę do Kalifornii, koniecznie uwzględnijcie ParkNarodowy Yosemite. Na pewno się nie zawiedziecie. Widok na góry Sierra Nevada, liczne wodospady i olbrzymie przestrzenie pozostawiają bowiem w pamięci niezatarty ślad.
Znajdą tu coś dla siebie miłośnicy dość ostrego, górskiego trekkingu. Jest też sporo atrakcji dla weekendowych turystów, którzy nie przepadają za ekstremalnym wysiłkiem. Punkty ze spektakularnym widokiem nie są również rzadkością w Parku. Atrakcji nie zabraknie z pewnością na cały dzień. Czego więc chcieć więcej? No może odrobinę łagodniejszej aury. Górskie spacery w temperaturze przekraczającej 30 stopni nie należą bowiem do najlepszych doświadczeń.
Parki Narodowe to miejsca, które warto obejrzeć w USA. Kolejną atrakcją jest Wielki Kanion – jednak warto pamiętać o restrykcjach związanych z bagażem.