Góry ołowiane to niewielkie pasmo znajdujące się w południowej części Gór Kaczawskich. Należą do Parku Krajobrazowego Rudaw Janowickich, choć geograficznie nie są ich częścią. Czy warto się tu wybrać? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Choćby dla spektakularnego widoku ze szczytu Różanki czy pysznego piwa z browaru Miedzianka. Choć wspomniany browar leży już w obrębie Rudaw Janowickich, to znajduje się na opisywanym tym razem szlaku. Swoją drogą, złoty napój z Miedzianki mocno pomógł mi się podnieść po trudach wędrówki. Oczywiście ten bezalkoholowy. Jak wiecie z moich poprzednich wpisów, zdecydowanie odradzam picie alkoholu podczas wędrówek.
Tym razem na wyprawę wybrałem się z dwójką znajomych. Klaudia i Jacek, dziękuję za wyśmienite towarzystwo. Spacer rozpoczęliśmy na parkingu przy cmentarzu, znajdującym się na wjeździe do Janowic Wielkich od strony Radomierza. Wybrałem to miejsce, bo doskonale nadaje się na początek i koniec pętli. Na początku pomyliłem kierunki i ruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę Janowic. Oczywiście można zrobić to kółko w drugą stronę. My mieliśmy jednak w planach obiad w Browarze Miedzianka, więc wróciliśmy się i poszliśmy w zaplanowanym kierunku.
Podejście w kierunku Różanki
Już po chwili pierwsza atrakcja, czyli jeden z wielu na trasie widoków na Sokolik Duży i Górę Krzyżną. To chyba najbardziej charakterystyczne i najczęściej odwiedzane atrakcje Rudaw Janowickich. Nawet z tak niewielkiej wysokości prezentują się całkiem fajnie.
Początkowo szlak prowadzi asfaltem, jednak dość szybko zmienia się najpierw w szutrową drogę, a później w leśną ścieżkę. Po dotarciu do bramy Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego należy skręcić w lewo w ulicę Słoneczną. Szlak jest całkiem dobrze oznaczony.
Po około 150 metrach znów skręt. Tym razem odbijamy do ulicy w prawo i wchodzimy między drzewa. Po drodze jednak warto spojrzeć w lewo. Rozpościera się bowiem stąd całkiem okazały widok na Karkonosze.
Po chwili w lesie wyszliśmy spomiędzy drzew na niewielką łąkę. I tutaj też warto się było odwrócić na chwilę dla pięknego widoku.
Zagubieni w lesie
Wędrowaliśmy dalej pod górę leśną drogą. Jednak tak się zagadaliśmy, że zgubiliśmy odbicie szlaku. Na szczęście kontrola mapy bardzo szybko nam to uzmysłowiła. Zaczęliśmy więc drogę powrotną. No i tu trafiliśmy na coś, co wydawało się rozsądnym skrótem, czyli dawną drogę zrywkową. Zapachniało przygodą. Ruszyliśmy więc pod górę.
Niestety szybko okazało się, że droga się kończy. Zostały nam dwie opcje. Wrócić znów do szlaku lub przeć naprzód. Miała być przygoda, więc wybraliśmy tę drugą opcję. Na szczęście wczesną wiosną roślinność nie była jeszcze zbyt bujna. Udało się więc bez większych problemów przedrzeć i szybko dotarliśmy znów do zielonego szlaku.
Ruiny schroniska Różanka
Po chwili spaceru w kierunku szczytu Różanki trafiliśmy na tablicę informacyjną o znajdującym się tu niegdyś schronisku. Rosenbaude, bo tak się nazywał budynek, powstało w 1903 roku. W 1934 roku nastąpiła spora rozbudowa. Doprowadzono tu też prąd i linię telefoniczną. W latach 1936-37 powstała też droga z Kaczorowa.
Niestety budynek spotkał po wojnie tragiczny los. W 1945 roku został bowiem zajęty i splądrowany przez Rosjan. Rok później ci sami Rosjanie podpalili schronisko, niszcząc je doszczętnie. Dziś, gdyby nie tablica informacyjna, można by przejść tędy, nie mając świadomości historii, która się tu wydarzyła.
Co ciekawe, tuż obok ruin schroniska znajduje się tabliczka oznaczająca to miejsce jako szczyt Różanki. Jednak, aby dojść na prawdziwy szczyt, trzeba jeszcze kawałek się przespacerować. Poszliśmy więc dalej zielonym szlakiem. Ten za kilkadziesiąt metrów odbijał w lewo. To właśnie tędy dotarlibyśmy tutaj, gdyby nie wcześniejsze zgubienie drogi.
Różanka 628 m n.p.m. – Góry Ołowiane
Zostawiliśmy więc na chwilę zielony szlak i poszliśmy dalej czarnym w kierunku szczytu. Po chwili trzeba znów zejść ze szlaku, jednak dojście jest doskonale oznaczone. Tym razem nie sposób się zgubić.
No i w końcu jest. Szczyt Różanki. Przyznam, że tak spektakularnego widoku się nie spodziewałem. Miejsce jest genialne, bo niemal nie ma tu drzew zasłaniających panoramę okolicy.
Doskonale prezentują się stąd Karkonosze. Widać też Rudawy Janowickie ze wspomnianymi wcześniej szczytami Sokolika Dużego i góry Krzyżnej.
Z drugiej strony Góry Kaczawskie i Wojcieszów. Od krajobrazu odcina się wyraźnie kamieniołom. Nie jest to może najpiękniejsza część panoramy, ale nie razi też jakoś wybitnie.
Widok ze szczytu Różanki jest świetny. Spędziliśmy tam więc dłuższą chwilę, rozkoszując się panoramą. Ponoć na przełomie XIX i XX wieku była tu wieża widokowa. Nie pozostały po niej jednak żadne ślady.
Szlak Zamków Piastowskich grzbietem Gór Ołowianych
Zielony szlak, którym się poruszaliśmy to Szlak Zamków Piastowskich. Niestety akurat tutaj nie było żadnego z nich. Za to sama wędrówka obfitowała w atrakcje. Kolejną z nich był szczyt góry o nazwie Ołowiana. Tutaj już widok trochę zasłaniają drzewa.
Nie zabawiliśmy tu więc zbyt długo i ruszyliśmy dalej grzbietem pasma. Częściowo bez większych wow. Po drodze fajnie wyglądająca skała o nazwie Urwista. Nie znaleźliśmy jednak do niej dojścia, więc odpuściliśmy.
Tuż przed najwyższym szczytem Gór Ołowianych, czyli górą Turzec, wpadłem na pomysł skrótu. Na mapie była zaznaczona leśna ścieżka, więc w nią skręciliśmy. Okazało się, że kawałek dalej była przecinka drzew i znów trzeba się było trochę przedzierać.
Po chwili walki z terenem dotarliśmy do kolejnej łąki, z której mieliśmy fantastyczny widok. Więc krótki postój na odpoczynek i uzupełnienie płynów.
Poszliśmy dalej leśną drogą zboczem Turca w kierunku miejscowości Świdnik.
Nie dotarliśmy jednak do niej, by uniknąć wędrówki asfaltem. Skręciliśmy w prawo w szutrową drogę, która doprowadziła nas do Ciechanowic.
Ciechanowice – wieża widokowa i pałac
Kolejnym punktem naszej wędrówki była miejscowość Ciechanowice. Znajduje się tu jedna z bardziej bezsensownych wież widokowych, jakie widziałem w życiu. Rozpościera się stąd bowiem widok na korony pobliskich drzew. Być może zrozumiałbym ideę jej powstania, gdyby była to konstrukcja historyczna. Może zbudowano ją, kiedy drzew jeszcze nie było? No nie. Wieża powstała w 2019 roku.
Sama wieża jest bardzo ładna. Stylowa, kamienna konstrukcja z ławkami i miejscem na ognisko. Po co jednak stawiać za ćwierć miliona wieżę widokową, z której nic nie widać?
Jeśli chcecie odwiedzić to miejsce, myślę, że najlepszym okresem będzie zima. Okoliczne drzewa nie mają wówczas liści i coś można jednak zobaczyć.
W Ciechanowicach jest jeszcze jedno miejsce warte zobaczenia. To Pałac i Ogrody Pałacowe. Ja jednak nie przepadam za odwiedzaniem tego typu atrakcji, więc po małych negocjacjach odpuściliśmy. Poszliśmy w kierunku Bobru i drogą przy rzece ruszyliśmy do Miedzianki.
Z Ciechanowic do Miedzianki szliśmy asfaltem. Niemal cały czas droga prowadzi pod górę. Nie ma tu może zbyt stromych podejść, ale mimo tego wędrówka dała się mi solidnie we znaki. Zwłaszcza że zabrałem zbyt mało wody i skończyła mi się ona już dawno.
Po drodze było kilka ciekawostek. Niestety nie do końca po drodze, więc odpuściliśmy. Mam na myśli szczególnie relikty dawnego górnictwa. Jest tu bowiem stara sztolnia i kilka szybów. Za to widoki znów były całkiem, całkiem. Tym, razem na grzbiet ołowiany Gór Kaczawskich, którym wcześniej szliśmy.
Browar Miedzianka
Po dość długim podejściu szosą dotarliśmy w końcu do Miedzianki. Po prawej stronie minęliśmy pozostałości po parku dworskim. Następnie minęliśmy kościół i zabudowania wsi. No i dotarliśmy do najważniejszego ze względu na zmęczenie punktu spaceru. Mam na myśli Browar Miedzianka.
Okazało się, że nie tylko my mieliśmy plan na dobre papu i zimne piwo. Musieliśmy więc trochę odczekać na wolny stolik. Jednak było warto. Zjadłem tu świetną zupę piwną i całkiem smaczne żeberka. Zapiłem całość piwkiem bezalkoholowym i od razu wróciły mi rumieńce na twarzy.
Po posiłku, który pomógł mi się podnieść, zostało już bardzo niewiele do przejścia. Ruszyliśmy więc z górki w stronę Janowic Wielkich. Po drodze miejsce pamięci i most na Bobrze. Jeszcze tylko kawałek pod górkę w kierunku cmentarza i już widać nasz pojazd na parkingu.
Góry Ołowiane – podsumowanie spaceru
W Górach Ołowianych można znaleźć sporo ciekawych miejsc. Od punktów widokowych oferujących fantastyczne panoramy okolicy, po relikty dawnego górnictwa. Zresztą i jednych i drugich w Górach Kaczawskich jest sporo. Bardzo dobrze, że Browar Miedzianka zostawiliśmy sobie na koniec. Dzięki temu po trudach wędrówki mogliśmy zregenerować siły i nawodnić organizmy. Tym razem przeszliśmy do sporo, bo prawie 19 km. Zajęło nam to 6 godzin. Piękna pogoda i wyborne towarzystwo tylko dodało uroku tej niedzieli.