Bardzo lubię odkrywać w Karkonoszach i ich okolicach miejsca niezbyt popularne. Takie, w których można znaleźć ciszę i spokój, z dala od zgiełku ruchu turystycznego. A jeśli z daną lokalizacją jest jeszcze związana ciekawa historia, to mamy najlepsze trafienie. Wbrew pozorom takich miejsc zostało jeszcze sporo. Jednym z nich jest Cicha Dolina w Piechowicach. To jedno z dziesiątek miejsc ukrycia tajemniczego Złotego Pociągi i skarbu zwanego Złotem Wrocławia. Oczywiście na liście skarbów w podpiechowickich górach jest też Bursztynowa Komnata. Wszelkiej maści eksploratorzy od lat szukają tu więc ukrytych tu pod koniec wojny skarbów.
Cicha Dolina jest niezbyt długa. Ma około dwóch kilometrów. Znajduje się w masywie Grzybowca, pomiędzy pięcioma górami. Są to Kątnik, Młynek, Ostrosz i Trzmielak. Jest jeszcze jedno wzniesienie, które szczególnie nas interesowało. To tajemnicza góra Sobiesz. O jej tajemnicy opowiem szerzej za chwilę.
Zbocza są niemalże całkowicie zalesione. Przez dolinę płynie, a jakże mogłoby być inaczej, Cichy Potok. Prowadzi nią żółty szlak z Piechowic na Grzybowiec. My jednak korzystaliśmy z niego tylko przez kawałek. Sporą część naszego spaceru odbyliśmy po leśnych ścieżkach.
Cicha Dolina – ulica i miejsce
Samochód zostawiliśmy w Piechowicach przy ulicy Kryształowej. To główna ulica miasta. Znajduje się przy niej drogowskaz wskazujący Cichą Dolinę. I właśnie ulicą o takiej nazwie ruszyliśmy przed siebie. Już po kilkudziesięciu metrach kończą się zabudowania i wchodzimy do lasu. Po chwili przeszliśmy niewielkim mostkiem nad potokiem i zaczęło się robić ciekawie. Po lewej stronie, przy Piotrowych Skałach, znajduje się wylot Single Track o nazwie Rokitnik. Natomiast w zboczu widać niewielkie sztolnie wykute pod koniec wojny.
My teraz zajrzeliśmy tylko do jednej z nich i wróciliśmy na drugi brzeg strumienia. Sztolniom poświęcę jeszcze trochę miejsca, bo choć stosunkowo niewielkie to są bardzo ciekawe. Poszliśmy pod górę żółtym szlakiem. Strumień to się oddalał od drogi, to znów był bliżej. Podejście Cichą Doliną nie jest zbyt strome. Nie wymaga więc specjalnego przygotowania. Za to widok po obu stronach szlaku bardzo przyjemny. Porozrzucane po zboczach i porośnięte mchem głazy i skałki budują ciekawy klimat tego miejsca.
Szklana historia doliny
Po mniej więcej kilometrze spaceru dotarliśmy do sporej polany. Znajduje się na niej schron turystyczny. Niestety wygląda, jakby lata świetności miał już za sobą. Pod dachem znajdują się tylko stoły. Nie ma za bardzo gdzie usiąść.
Przygotowując się do wycieczki, widziałem kilka starszych wpisów o tym miejscu na blogach. W jednym z nich znalazłem zdjęcie tablicy informacyjnej, której teraz nie mogłem już odnaleźć. Opisana tam była historia huty szkła, która niegdyś się tu mieściła. Hutnictwo prawdopodobnie rozwijało się tutaj już od XIII wieku. Na pewno były tu zlokalizowane huty w XIV i XV wieku. Była też niewielka osada, w której mieszkali pracujący przy wyrobie szkła ludzie. Prawdopodobnie historia szklarstwa zakończyła się tu w XVII wieku w czasie trwania wojny XXX letniej.
Obecnie ani po hutach, ani po osadzie nie ma już po nich śladu. Do niedawna była jeszcze wspomniana wcześniej tablica. Jednak i ona zakończył swój żywot w czeluściach historii. A szkoda. Bardzo lubię takie punkty informacyjne przy szlakach. Dzięki nim spacer może dostarczać nie tylko wrażeń estetycznych. Można też się czegoś ciekawego dowiedzieć. Nie tym razem.
Schodzimy z żółtego szlaku – Cicha Dolina
Po krótkim odpoczynku pod wiatą turystyczną ruszyliśmy dalej. Jednak nie poszliśmy wzdłuż żółtego szlaku na Grzybowiec. Odbiliśmy leśną drogą w lewo na zbocza góry Sobiesz. Chciałem znaleźć tajemniczą sztolnię, zwaną Sztolnią Podsibirskiego. Okazało się to jednak nie takie proste, jak by się mogło na początku wydawać. Na szczęście na mapie Google sztolnia ta jest dość precyzyjnie oznaczona. Jednak jej odnalezienie wymaga kluczenia i przedzierania się przez chaszcze.
Sztolnia Podsibirskiego w Górze Sobiesz
Poszukiwania skarbu w tutejszych sztolniach rozpoczęły się jeszcze w ubiegłym wieku. W 1995 roku poszukiwacz Władysław Podsibirski stwierdził, że posiada tajną mapę i notatki. Miało z nich wynikać, że pod koniec wojny Niemcy ukryli we wnętrzu góry olbrzymi skarb. Szacunkowa wartość złota i kosztowności miała wynosić na ówczesne czasy około 40 miliardów dolarów.
Rzekomy znalazca podpisał z ówczesnym rządem umowę, która miała mu zagwarantować 10% znaleźnego. Podczas badań miano odnaleźć sztolnię o szerokości 15 metrów z prowadzącymi do niej torami kolejowymi. Tak dużą, że zmieściłby się tam spokojnie pociąg ze skarbami. I tu rozpoczęły się problemy. Podsibirski oskarżył UOP o kradzież dokumentacji i zawłaszczenie znaleziska. Potem zmienił się rząd i sprawa przycichła.
Późniejsze badania miały wykazać, że wokół góry Sobiesz znajdują się hałdy pokopalniane. Zawierają one tysiące ton urobku wydobytego z jej wnętrza. To sugeruje, że wewnątrz góry znajdują się bardzo duże, nieodkryte dotąd podziemia. Ma się tam znajdować tajna fabryka zbrojeniowa. Co ciekawe, szum, jaki wywołał pan Podsibirski przyciągną w rejon góry rzesze eksploratorów. Teren był w dziki sposób przekopywany. Wiercono też liczne otwory poszukiwawcze. Jednak przynajmniej według oficjalnych wersji, nic nie udało się znaleźć.
Sztolnia całkowicie zalana
Sztolnię Podsibirskiego, jak już wspomniałem wcześniej, dość trudno odnaleźć. Nie znaleźliśmy żadnej większej ścieżki. Jednak posługując się mapą Google, można tam trafić. Do sztolni prowadzi długi na kilkanaście metrów wykop. Ma on strome ściany, więc trzeba uważać. Sama sztolnia po sklepienie zalana jest wodą. Nie da się więc do niej wejść. Latem, kiedy roślinność obudzi się do życia, trudno będzie również podejść pod jej otwór wejściowy. Dookoła bowiem porosły bujne krzaki.
Widać, że trwały tu prace poszukiwawcze zakrojone na szeroką skalę. Czy przyniosły one pozytywny skutek? Tego nie wiadomo. Wiadomo tyle, że zostały dość nagle zakończone. Ponoć pan Podsibirski wystraszył się rzekomego zaminowania podziemi. Mnie ten powód jakoś specjalnie nie przekonuje. Być może więc urtyty skarb nadal tam jest i czeka na odkrywcę.
Ścieżka edukacyjna w kiepskim stanie
Spod sztolni Podsibirskiego ruszamy w drogę powrotną. Trochę klucząc po lesie, udaje nam się odnaleźć ścieżkę. Prowadzi ona między Cichym Strumienie a zboczem góry Sobiesz. Strumień płynie fajnymi kaskadami. Przy ścieżce jest kilka tablic informacyjnych. Można się z nich dowiedzieć o rosnących tu roślinach i zwierzętach zamieszkujących tutejsze lasy. Niestety część z nich nadgryzł już ząb czasu. Jeśli szybko nie zostaną odnowione, to za chwilę nie będzie już czego czytać.
Sztolnie i zasypane szyby – Cicha Dolina
Schodząc w dół, natrafiamy na ciekawostkę. To obudowana cegłami i zasypana studnia. Kto ją zbudował i po co? Jej budowa w tym miejscu zdaje się nie mieć sensu. Podobnych konstrukcji jest na górze Sobiesz kilka. Czytałem jednak przekazy, że po wojnie studnie były drożne. Miały zamontowane drabinki a z ich wnętrza czuć było powiew zimnego powietrza. Wszystko wskazuje więc na to, że to szyby wentylacyjne znajdujących się poniżej korytarzy.
Po kolejnych kilkudziesięciu metrach marszu w dół strumienia natrafiliśmy na kilka sztolni. Te, które prowadzą głębiej, są zabezpieczone bardzo solidnymi kratami. Ma to umożliwić zimującym tam nietoperzom niezakłóconą hibernację. Z zewnątrz niewiele się da zobaczyć.
Natomiast bliżej miejscowości znajdują się otwarte sztolnie, a właściwie wnęki skalne. W jednej z nich znajdują się pozostałości ławki. Widać, że miejsce to jest bardzo popularne wśród lokalsów.
Sztolnie te są o tyle tajemnicze, że nie bardzo wiadomo, po co powstały. Jedni mówią, że przodki to tak naprawdę tak zwany francuski beton. Jest to materiał, który po wyschnięciu do złudzenia przypomina prawdziwą skałę. W ten sposób mają być zamaskowane wejścia do dalszej części podziemi. Inni twierdzą, że to tylko zasłona dymna, która ma odwrócić uwagę od zamaskowanych wejść do podziemi. W końcu Niemcy nie spodziewali się utraty tych ziem po wojnie. Mieli więc ukrywać tu skarby i maskować wejście z nadzieją, że wrócą po schowane tu dobra.
Piechowice mają sporo historii skarbowych
Z relacji licznych świadków wynika, że okolica skrywała i nadal skrywa sporo tajemnic. Ponoć było kilka takich sytuacji, w których odnajdywano doły w ziemi po wydobytych depozytach. Większość z nich to prawdopodobnie schowki prywatnych właścicieli. Chcieli ukryć dorobek życia przed zbliżającymi się żołnierzami radzieckimi. Czy w górze Sobiesz znajduje się coś więcej? Być może przyszłość pokaże.
Po obejrzeniu okolicy ruszyliśmy w drogę powrotną do samochodu.
Cicha Dolina i tajemnice góry Sobiesz – podsumowanie spaceru
Tak jak pisałem na wstępie, bardzo lubię takie wycieczki. Z dala od najbardziej popularnych i uczęszczanych szlaków, z nutką tajemnicy. Nie zawiodłem się i tym razem. Odległości i przewyższenia nie były zbyt okazałe. Jednak spacer we wczesnowiosennym słońcu dał dużo oddechu. Taka wędrówka z historią w tle może być bardzo ciekawa. Polecam.
Przeszliśmy w sumie niespełna cztery i pół kilometra. Trasa po zboczach góry Sobiesz była dość zawiła. W zdecydowanej większości prowadziła poza szlakiem. Poniżej przedstawiam jej zapis. Dzięki niemu na pewno odnajdziecie sztolnię Podsibirskiego. A kto wie. Może sam Złoty Pociąg i Bursztynową Komnatę.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Chcesz odwiedzić Piechowice? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą!
Planujesz wyjazd do Piechowic? Chcesz zobaczyć Cichą Dolinę i sztolnię Podsibirskiego? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.
Booking.com