Szczerze powiedziawszy, kiedy przygotowywałem się do wyjazdu do USA, Park Narodowy Zion wydał mi się mało atrakcyjny. Trafiłem chyba na jakieś słabe zdjęcia i opisy. Pomimo tego postanowiłem spędzić tam jeden dzień. No i zaczęło się od dużego WOW, a później było już tylko lepiej.
Już sam dojazd do Zion National Park okazał się spektakularny. Droga wiodła bowiem między bardzo specyficznymi górami. Różowo-pomarańczowo-żółte skały robiły momentami wrażenie całkiem gładkich. Jakby odlanych z piaskowca.
Wijąca się wzdłuż rzeki Pine Creek droga była tylko preludium do tego, co miałem okazję podziwiać później. Dojechałem nią do skrętu w dolinę Zyon. Okazało się, że drogę zamyka szlaban. Od marca do października ruch samochodów jest tu ograniczony. Dalej można pojechać jedynie po wcześniejszej rezerwacji miejsca na jednym ze znajdujących się tam parkingów. Otrzymuje się wówczas kod otwierający przejazd. Jak go zdobyć? Nie mam pojęcia. Musicie trochę poszperać po sieci.
Zion National Partk – trochę historii
Nie będę was zanudzał danymi liczbowymi, bo to można sobie wyszperać np. w Wikipedii. Zamiast tego kilka ciekawostek. Nazwę Zion nadali temu miejscu pod koniec XIX wieku mormoni. Miało ona przypominać Syjon dzięki swym rajskim widokom. Pierwszy obszar chroniony powołano tu już w 1909 roku. Dziesięć lat później został on powiększony i stworzono pierwszy w stanie Utah park narodowy Zion National Park.
Zion National Park – problem z parkowaniem
Przy głównej drodze jest niewiele miejsc parkingowych. Trzeba więc pojechać trochę dalej do Visitor Center. Jest tam spory parking. Jak się okazało, przyjechałem dość późno i nie znalazłem na nim żadnego wolnego miejsca. Wróciłem więc drogą w kierunku zjazdu do doliny i po jego przejechaniu wypatrzyłem mały skrawek miejsca w zatoczce. Wystarczył, żeby zmieścić moje Mini.
Plan był taki, żeby doliną dojść do jej końca, a następnie wrócić tu darmowym autobusem parkowym. No ale jak większość moich planów podczas wyprawy do USA i ten został zweryfikowany przez pogodę. Przeszedłem spory kawałek, ale bardzo wysoka temperatura sprawiła, że już na drugim przystanku wsiadłem do autobusu. Ten zawiózł mnie do końca drogi, czyli do Temple of Shinava.
Zanim jednak wsiadłem do pojazdu, trafiłem na fajny widok. Wznoszące się po lewej stronie drogi wzniesienia Izaak i Abraham oraz Jakub tworzą formację zwaną Trzema Patriarchami. Prezentują się całkiem okazale. Można nawet wspiąć się na punkt widokowy znajdujący się po prawej stronie drogi, żeby je lepiej widzieć. Mnie widok z dołu wydał się wystarczający, więc odpuściłem.
Park Narodowy Zion – szlak The Narrows
Tak więc po przejechaniu kilku przystanków dotarłem do Temple of Shinava. Stąd ruszyłem w nieznane. Nie przygotowywałem się specjalnie do zwiedzania, więc nie bardzo wiedziałem, co mnie czeka. Zaczynało się jednak fajnie. Koryto rzeki między wysokimi skałami. Na razie fajnie, ale nic spektakularnego. Przez około półtora kilometra ścieżka jest utwardzona i dostosowana do poruszania się nawet na wózku. Magia zaczęła się jednak kawałek dalej. I to zupełnie dla mnie zaskakująca magia.
Szlak wiodący przy skałach skończył się, a ludzie zaczęli iść korytem rzeki. Płynącej. Z wodą. Wcześniej na mapie widziałem, że szlak prowadzi właśnie w ten sposób. Jednak byłem przekonany, że to tylko jakiś błąd w oznaczeniach.
Wcześniej mijałem ludzi z długimi kijami i w neoprenowych butach. Ja nie byłem tak zawodowo uzbrojony, więc po chwili zastanowienia ruszyłem przed siebie w moim trekkingowym obuwiu. Okazało się, że dno jest bardzo kamieniste i trzeba uważać. Łatwo skręcić kostkę lub stracić równowagę. Kij, który miała część wędrujących, momentami bardzo by się przydał. Cały taki zestaw, czyli buty i kij można wynająć w wypożyczalni przy Visitor Center. Myślę, że warto o tym pomyśleć.
Szlak korytem Virgin River
Im dalej szedłem korytem Virgin River, tym robiło się ciekawiej. Najgłębszy fragment wędrówki był właśnie na początku szlaku w okolicy Mistery Canyon Falls. Woda sięgała tutaj do piersi, więc trzeba było przez chwilę ponieść plecak na ramieniu. Sam wodospad nie był może byt okazały, ale myślę, że to dlatego, że było bardzo gorąco i sucho.
Kawałek dalej zrobiłem najbardziej muzyczne zdjęcie podczas całej wyprawy do USA. Skąd wziął się tutaj koleś z gitarą, i to w twardym futerale, nie mam pojęcia. A może to nie była gitara? Kto wie…
Ściany wąwozu sięgające od 300 do nawet 450 metrów robią niesamowite wrażenie. Zwłaszcza w miejscach, w których jest on najwęższy.
Wąwóz rzeki Virgin w Parku Narodowym Zion jest dość kręty. Co chwilę skręca to w lewo, to w prawo. I za każdym zakrętem czekają nowe cuda. Na przykład 200. stopowy wodospad. W czerwcu był suchy, ale ściana, po której spływa, jest niesamowita.
Wędrówka korytem rzeki jest dość wymagająca ze względu na wspomniane wcześniej kamieniste dno. Na dłuższą metę kłopotem była też woda. Co prawda nie była jakoś specjalnie zimna, jednak po dłuższej wędrówce może zrobić się zimno. Zwłaszcza że do dna głębokiego kanionu szczelinowego słońce raczej nie dociera. Po dwóch godzinach magicznego spaceru postanowiłem więc wracać.
Powrót był równie fascynujący, choć mijałem widziane już wcześniej miejsca. Z każdej strony wyglądają jednak inaczej. Dodatkowo po wyjściu z koryta rzeki trafiłem na młodego jelonka mulaka pasącego się kilka metrów od drogi. Kompletnie nic sobie nie robił z turystów i spokojnie wcinał trawę, strzygąc wielkimi uszami.
Powrót do auta doliną Zion
Po powrocie do Temple of Shinava okazało się, że chętnych na przejazd autobusem w kierunku wyjścia z doliny jest sporo. Kolejka tworzyła niezłą serpentynę. Postanowiłem więc przespacerować się kawałek. Pomysł był dobry, bo widoki z okien autobusu są bardzo ograniczone. A spacerując, można zobaczyć dużo więcej. No a w Parku Narodowym Zion jest dużo więcej do zobaczenia. Zerknijcie zresztą na galerię pod wpisem.
Park Narodowy Zion w Utah USA – co jeszcze, poza The Narrows, warto zobaczyć
Zion National Park to nie tylko sama dolina i The Narrows. Jest tu jeszcze kilka miejsc wartych zobaczenia. Z pewnością jednym z nich jest szlak Angels Landing. Wejście na niego jest jednak ograniczone. Żeby móc się tam dostać trzeba wziąć udział w loterii. Szlak jest dość wymagający i niebezpieczny. Trasa jest więc zabezpieczona łańcuchami.
Szlak Emeralds Polls prowadzi przez szmaragdowe jeziorka a szlak Weeping Rock to krótki spacer pod wisząca skałą. Jest też sporo innych ciekawych ścieżek, więc jeśli będziecie w okolicy dłużej, warto przeszperać sieć i wybrać coś dla siebie. Ja podczas podróży do USA miałem na park Zion tylko jeden dzień, więc zobaczyłem tylko i aż The Narrows.
Park Narodowy Zion – podsumowanie
Nie spodziewałem się, że Zion zrobi na mnie tak duże wrażenie. Już sam dojazd na miejsce był przygodą z pięknymi widokami. Spacer korytem rzeki Virgin i The Narrows to jedno z najbardziej kozackich miejsc, jakie miałem okazję zobaczyć w życiu. Polecam z pełną odpowiedzialnością. Ja spędziłem w Zion National Park siedem godzin. Łącznie, licząc spacer i przejazd parkowym autobusem, przebyłem ponad 33 km. Wybierając się do doliny rzeki Virgin, warto pomyśleć o wypożyczeniu neoprenowych butów i kija. To proste narzędzie bardzo ułatwia poruszanie się po niewidocznych w wodzie kamieniach. Woda jest bowiem dość mętna.