Podczas moich wakacji na Korfu poruszałem się głównie skuterem, pieszczotliwie nazywanym Pizdrykiem. Na wyspie było niewiele miejsc, które odwiedziłem dwa razy. Jednak północno-wschodnie wybrzeże dostąpiło tego zaszczytu. Dlaczego? Znajoma przywiozła mnie tutaj ze względu na ponoć dobrą knajpkę o nazwie Petra. No i rzeczywiście. Jedzenie i klimat były genialne. Dlatego właśnie postanowiłem wrócić. Przy okazji wypatrzyłem na mapie w okolicy ruiny klasztoru Agia Ekaterini. Na zdjęciach wyglądał dość zachęcająco, więc postanowiłem go odwiedzić.
Agia Ekaterini to najbardziej wysunięty na północ półwysep na Korfu. Znajduje się tu między innymi miejscowość, której nazwa wywodzi się od patrona wyspy, czyli Świętego Spirydona. Mam na myśli oczywiście Agios Spiridon. Ja jednak do tej miejscowości nie zajeżdżałem. Skierowałem się od razu na plażę Almiros. To tutaj znajduje się restauracja, o której wspomniałem we wstępie.
Restauracja Petra na plaży Almiros
Można tu zjeść bardzo po grecku, no i bardzo po korfiańsku. Mnie najbardziej smakowały owoce morza. Świeże i pyszne. Jadłem też genialne Sofrito. No a do picia oczywiście lokalne piwko. Warto się tu wybrać. Sprawdź stronę internetową i menu Perta Beach Bar.
Zjeść można w lokalu i na tarasie. To jednak nie jedyna atrakcja. Dla miłośników plażowania są też bezpłatne parasole i leżaki po drugiej stronie drogi na plaży. Fajny pomysł na odpoczynek po posiłku. Ja jednak nie odpoczywałem długo. Nacieszyłem się chwilą i ruszyłem dalej.
Drogą wzdłuż plaży pojechałem na północny wschód. Po przejechaniu około kilometra dotarłem do parkingu a za nim niewielkiego kanału. Tutaj już jechać się nie dało.
Przeszedłem więc kładkę i ruszyłem ścieżką wśród zarośli w kierunku klasztoru Agia Ekaterini.
Klasztor Agia Ekaterini – ruiny
Ścieżka nie jest specjalnie wymagająca. Nie trzeba też się jakoś mocno przedzierać przez zarośla. Za to warto się czasem odwrócić. Widok na plażę Almiros jest niczego sobie.
Po kolejnych kilku minutach wędrówki dotarłem do klasztoru. A właściwie do tego, co z niego pozostało. Z dawnej świetności muszę przyznać, że niewiele. Teren jest otoczony murem, jednak bez problemu można się dostać do środka.
Monastyr powstał w 1713 roku. Był klasztorem żeńskim. Składał się z kościoła, kilku cel dla zakonnic i dziedzińca.
Wewnątrz kościoła znajdują się pozostałości ołtarza. Ściany, które niegdyś zdobiły piękne freski, dziś już tylko straszą. Podobnie nie wzbudzająca szczególnego zaufania konstrukcja dachu.
Niestety nie znalazłem w sieci zbyt wielu informacji o tym miejscu. Wygląda na opuszczone już bardzo dawno temu.
Będąc na Korfu, zakochałem się w smaku fig zrywanych prosto z drzewa. Smakują zupełnie inaczej niż te, które można kupić w polskich marketach. I właśnie spore drzewo figowe znalazłem na klasztornym dziedzińcu. Owoców nie było zbyt wiele, za to były pyszne. A ten aromat… zjadło by się.
Po figowym posiłku ruszyłem w dalszą drogę. Tym razem już trochę przez zarośla. Przy okazji zostałem zaatakowany przez stado komarów, więc wędrówka nabrała tempa.
Plaża nudystów na Agia Ekaterini
Po opuszczeniu zarośli skierowałem się drogą w kierunku plaży. Zdziwiłem się trochę, bo okazało się, że to druga napotkana przeze mnie na Korfu plaża nudystów. Wypoczywających nie było zbyt wielu, a sama plaża nie zrobiła wielkiego wrażenia. Jednak rozumiem jej wybór przez golasów. Jest tu zacisznie i rzadko trafiają się ubrani turyści.
Idąc dalej brzegiem morza, dotarłem po chwili do mostku i mojego pizdryka.
Podsumowanie spaceru
Półwysep Agia Ekaterini z pewnością nie należy do największych atrakcji Korfu. Ba, jeśli nie jesteś nudystą, to nie należy nawet do tych małych atrakcyjek. Przynajmniej ta jego część, po której spacerowałem. Daleko jej z pewnością do Porto Timoni czy Paleokastritsa. Jednak ruiny kościoła mają w sobie coś magicznego. To doskonałe miejsce, żeby w ciszy i spokoju pomyśleć chwilę o życiu, czasie i przemijaniu. Jeśli, tak jak ja, lubisz czasem zejść z utartych ścieżek i zobaczyć co kryje się za zarośniętą ścieżką, z czystym sumieniem polecam taką wędrówkę.
Mnie zajęła ona zaledwie 40 minut i zdecydowanie nie był to czas stracony. Przeszedłem półtora kilometra.
Jeśli masz więcej czasu, możesz odwiedzić znajdują się nieopodal miejscowość Agios Spiridon. Jest tam ponoć całkiem ładna plaża, ale taż trochę więcej turystów.