W tym roku podczas długiego weekend w czerwcu odwiedziłem pierwszy raz w życiu Węgry. Jednym z punktów wyprawy był Balaton, a konkretnie półwysep Tihany. To miejsce bardzo ciekawe z kilku powodów. Po pierwsze znajdują się tu liczne ślady aktywności wulkanicznej, w tym dwa kaldery wulkaniczne. Po drugie to miejsce mocno związane z państwowością Węgier. A po trzecie znajduje się tu pierwszy założony w tym kraju Park Narodowy. Ponadto półwysep Tihany słynie także z wielkich pól lawendy.
Nad Balaton jechaliśmy z Budapesztu. Dojazd jest dość prosty. Wystarczy ze stolicy kierować się na południowy zachód płatną autostradą M7. My wybraliśmy jednak darmową opcję. Najpierw droga nr 7 przez miasto Szekesfehervar, potem za miejscowością Lepseny skręciliśmy w prawo w drogę 71. Nią brzegiem Balatonu dotarliśmy do półwyspu Tihany. Przejechaliśmy na koniec miejscowości i zaparkowaliśmy auto na ostatnim, dość sporym parkingu. Po opłaceniu postoju w parkomacie ruszyliśmy na spacer zielonym szlakiem.
Leśna ścieżka z widokiem
Pierwszy punkt widokowy na północną część Balatonu znajduje się zaledwie kilkadziesiąt metrów od parkingu. Nie trzeba było więc daleko wędrować, żeby móc podziwiać największe węgierskie jezioro. Widać stąd niemal całą północną część akwenu i okoliczne miejscowości.
Dalej leśna ścieżka zaprowadziła nas niemal na szczyt wzniesienia o nazwie Akasztó-domb. Tu również jest punkt widokowy z pięknym widokiem na Balaton.
Dalsza wędrówka doprowadziła nas do drogi 7117. Kawałek musieliśmy iść wzdłuż niej, jednak nie za długo. Po chwili szlak skręcał w prawo. No i znów pod górkę. Po drodze minęliśmy bardzo ciekawie wyglądający dom kryty strzechą.
Dalszy spacer leśną ścieżką doprowadził nas do rozstaju dróg. Mieliśmy skręcić w prawo, ale na mapie znalazłem ruiny niewielkiego kościoła. Postanowiliśmy więc przejść dodatkowe 300 metrów i je zobaczyć.
Półwysep Tihany – Ruiny niewielkiej świątyni Újlaki templomrom
Ścieżka do ruin prowadzi dość ostro w dół. Na szczęście nie jest daleko i już po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Nie jest tu specjalnie spektakularnie. Po budowli pozostała w sumie jedna ściana i trochę fundamentów.
Nie do końca wiadomo, kiedy powstała świątynia. W bulli papieskiej z 1267 roku wspomina o kaplicy św. Małgorzaty z Ujlak, ale żadne inne szczegóły nie są znane. Sądząc po szczegółach budowy kaplicy, bardzo mało prawdopodobne jest, żeby powstała ona tak wcześnie.
Chwila odpoczynku i spacer powrotny pod górę. Doszliśmy do miniętego wcześniej skrzyżowania i ruszyliśmy w lewo żółtym szlakiem.
Po krótkim spacerze, przy skale Félbevágott-kúp dołączył od prawej strony szlak zielony. Swoją drogą to bardzo ciekawe miejsce.
Punkty widokowe na południową część Balatonu
Półwysep Tihany obfituje w punkty widokowe. Nie inaczej jest też na żółto-zielonym szlaku. Widok z dość dużej wysokości na jezioro jest obłędny. Zwłaszcza że jego kolor przypomina tropikalne wody wysp karaibskich.
Szlak jest tutaj bardzo „pofałdowany”. Niby wysokość nie jest duża, ale cały czas to w górę to w dół. Po kolejnym zejściu dotarliśmy do drogi i Leśnej Szkoły Lavendula. To fajne miejsce dla najmłodszych. Można tu bowiem poznać przyrodę i historię naturalną półwyspu Tihany i okolicy. Poza sezonem i w tygodniu było zamknięte. Poszliśmy więc dalej w dół asfaltem. Po mniej więcej stu metrach szlak znów zmienił się w leśną ścieżkę.
Prowadząca nad skrajem urwiska dróżka co chwila pozwalała na podziwianie widoków. Znaleźliśmy też wiatę turystyczną. Ta jednak była w dość kiepskim stanie. Mimo tego skorzystaliśmy.
Co chwila pod nogami widać było szybki ruch. Udało mi się nawet uwiecznić winowajców. To jaszczurki zielone, których jest tu mnóstwo.
Źródła termalne na półwyspie Tihany
Cały półwysep Tihany na bardzo bogatą historię wulkaniczną. O niej trochę więcej później, jednak już teraz warto wspomnieć o bardzo ciekawym miejscu. Mam na myśli stożek źródłowy znajdujący się po zachodniej stronie wzniesienia. Znajduje się tu jaskinia wypłukana niegdyś przez gorącą wodę z wnętrza ziemi. Kawernę wieńczy otwarty od góry komin skalny.
Warto odbić od głównego szlaku, żeby zobaczyć tę ciekawostkę. Nad jaskinią znajdowała się w średniowieczu niewielka strażnica, więc widziano o niej od dawna. Jednak do krajowego rejestru jaskiń została wpisana dopiero na początku lat 70 XX wieku.
Idąc dalej, natrafiliśmy na fajnie ukształtowany, otwarty teren. Drzew i krzaków jest tu niewiele, za to widoki przednie.
Wieża widokowa Őrtorony kilátó na półwyspie Tihany – miejsce z fajną panoramą
Po kolejnych kilkuset metrach dotarliśmy do głównego celu naszego spaceru. Ma na myśli drewnianą wieżę widokową.
Wieża znajduje się w bardzo przemyślanym miejscu. Widać stąd bowiem fantastyczną panoramę okolicy. Półwysep Tihany jest prawie otoczony przez jezioro Balaton, a zachodni kraniec znika we mgle. W oddali widać Bakony, na południowym brzegu wzgórza Somogy i wiadukt Kőröshegyi. Na pierwszym planie znajduje się tak zwane jezioro zewnętrzne. Obecnie jest ono dość mocno zarośnięte i raczej bagienne. Jednak w rzeczywistości to jeden z dwóch znajdujących się na półwyspie kraterów powulkanicznych.
Tuż obok znajduje się mniejsze, jednak niepozarastane jezioro wewnętrzne. W oddali widać Tihany i górujące nad miejscowością opactwo benedyktynów. Z pewnością warto się tu przespacerować.
Droga koło jeziora wewnętrznego do miasta
Z wieży widokowej do Tihany poszliśmy najpierw żółtym, a następnie niebiesko-zielonym szlakiem. Biegnie on między winnicami, częściowo tuż przy brzegu jeziora wewnętrznego. Niestety do samego brzegu nie da się dojść. Przynajmniej my nie znaleźliśmy drogi.
Za to trafiliśmy na pasące się konie i spore pole lawendy. To właśnie z tych kwiatów, poza oczywiście wyjątkowym winem, słynie Tihany. Rośliny dopiero zaczynały kwitnąć, lecz już wyglądały niesamowicie.
W końcu dotarliśmy do miasteczka. Po kilku godzinach wędrówki zrobiliśmy się trochę głodni, więc pierwsze czego szukaliśmy to miejscowe papu. Na niewielkim ryneczku niewiele lokali było otwartych. W końcu byliśmy przed sezonem. Jednak w Pizzerii Retro udało się zjeść dużą porcję wyśmienitej zupy gulaszowej i Retro Burgera.
Po drogiej stronie ulicy uwagę przyciągał dom, którego elewacja była obłożona wysuszoną papryką.
Dalej schody w kierunku kościoła i opactwa benedyktynów. To jeden z najbardziej znanych zabytków półwyspu Tihany. Wnętrza nie zwiedzaliśmy. Natomiast z tarasu przed świątynią można było podziwiać po raz kolejny widok na Balaton. No i drewnianą armatę ;-).
Opactwo benedyktynów w Tihany na Węgrzech ma bardzo długą historię. Klasztor założono już w 1055 roku. Co ciekawe akt założycielski jest najstarszym dokumentem pisanym, w którym występują słowa węgierskie. Coś jak nasza Księga Henrykowska. Ma więc dla Węgrów duże znaczenie.
Tihany – półwysep i miasteczko nad Balatonem – podsumowanie
Będąc nad Balatonem na Węgrzech koniecznie warto odwiedzić półwysep Tihany. To bardzo ciekawe miejsce pełne odniesień historycznych i pięknej przyrody. Samo jezioro, szczególnie widziane z wysokości robi wrażenie. Polecam szlak, który przeszliśmy. Punktów widokowych jest tu bowiem sporo. Całość spaceru zajęła nam 5,5 godziny. Przeszliśmy w tym czasie 13 km i zjedliśmy obiad. To był bardzo udany dzień.
Warto dodać, że szlak wygląda niepozornie ale jest mocno pofalowany. Jest sporo pod górkę i z górki. W sumie daje to dość dużą sumę podejść. Warto o tym pamiętać wybierając się na wędrówkę.