Podczas styczniowej wizyty w Górach Żytawskich odwiedziłem między innymi Kurort Jonsdorf. To niewielkie miasteczko jest dość popularne wśród turystów. Jak się jednak okazało, poza głównym sezonem turystycznym można tu znaleźć spokój i ciszę górskich szlaków. Ponadto ciekawa okolica z interesującą historią oraz Via Ferraty. Jest tu też kilka ciekawych szlaków. Na jeden z nich chciałbym Was dzisiaj zabrać. Mam na myśli obszar zwany Skalnym Miastem Jonsdorf. Choć do rozmachu czeskich skalnych miast mu sporo brakuje, to i tu jest gdzie pochodzić. Ponadto miejsce ma ciekawą historię związaną z produkcją kamieni młyńskich.
Warto dodać, że Góry Żytawskie to część większej całości. To znajdujący się po niemieckiej stronie granicy fragment Gór Łużyckich. Nazwa pochodzi od znajdującego się nieopodal miasta Zittau, czyli Żytawy.
Skalne Miasto Jonsdorf – jak dotrzeć
Tym razem jechałem z hotelu od strony miejscowości Oybin. Nie dojechałem więc w sumie do centrum Jonsdorf. Przy drodze za to znalazłem dwa parkingi, na których jest dość sporo miejsca i są bezpłatne. No i znajdują się tuż przy szlaku prowadzącym do skalnego miasta. Doskonałe miejsce na zaparkowanie auta. W centrum miasteczka również znajduje się spory parking. Można z niego dojść zarówno do skalnego miasta, jak i na Via Ferratę Nonnenfelsen. Jest on jednak z tego, co wiem płatny. Jednak jeśli planujecie zaliczyć obie atrakcje Kurortu Jonsdorf za jednym zamachem, warto rozważyć zaparkowanie właśnie tam.
Ja dotarłem do Skalnego Miasta, korzystając z kilku szlaków. Najpierw czerwony, potem zielony, a na koniec zielono-niebieski. A to wszystko na odcinku zaledwie kilkudziesięciu metrów. Co ciekawe, kawałek zielonego szlaku prowadzi podmokłą łąką. Można go spokojnie ominąć, idąc kawałek wzdłuż drogi i skręcając w ulicę Hohlsteinweg. Następnie już połączonymi szlakami zielonym i niebieskim idziemy pod górkę. Szlak jest dobrze oznaczony, więc nie sposób się zgubić.
Skalne miasto Jonsdorf – pierwszy ciekawy punkt na szlaku
Już po kilkudziesięciu metrach docieramy do pierwszych śladów dawnego kamieniołomu w Jonsdorf. Są to pozostałości rampy i pochylni, po której transportowano z góry gotowe koła młyńskie. Podobnie jak na całej trasie, również tutaj znajdujemy tablicę z krótkim opisem urządzenia.
Kolejną ciekawostką jest drewniany but stojący przy drodze. Obok niego tablica z opisem lokalnej baśni. To opowieść o siedmiomilowych butach, które pewien mały chłopiec ukradł gigantowi. Jak się okazuje, takich miejsc w okolicy jest więcej. Tworzą one Bajkową Ścieżkę Jonsdorf. Tekst jest tylko po niemiecku. Jednak nawet bez znajomości tego języka, dzięki Google Lens, można się zorientować, o co chodzi.
Idąc dalej pod górkę, docieramy do polany z kilkoma urządzeniami sportowymi. Jest tu między innymi drewniany tor do jazdy na rowerze. Doskonałe miejsce zabaw dla trochę starszych dzieci.
Wejście do Skalnego Miasta w miejscowości Jonsdorf
Tutaj też rozpoczyna się prawdziwe Skalne Miasto Jonsdorf. A zaczyna się oczywiście od stromego podejścia. Już na jego początku kolejne pozostałości po rampie zjazdowej i makieta wózka do przewozu kamieni młyńskich.
Następnie kilkadziesiąt schodów i już jesteśmy na górze. Przede mną pionowa ściana zwana „Ścianą Niedźwiedzia”. Jest ona z jesionowego piaskowca, który powstał około 90 mln lat temu jako skała osadowa. Jak w większości miejsc, gdzie spotykamy piaskowce, tak i tutaj było kiedyś dno morskie.
Uwagę przykuwa znajdujące się po lewej stronie, bardzo ciekawa formacja skalna o nazwie „Trzy stoły”. Górna, twardsza warstwa nie uległa erozji w takim stopniu, jak ta niższa. Dzięki temu wytworzył się fantazyjny kształt w piaskowcu.
Niestety nie nacieszyłam się zbyt długo przyzwoitą pogodą. Zaczął się zapowiadany przez synoptyków deszcz. Na szczęście byłem przygotowany. Wytargałem więc z plecaka ponczo i tak zabezpieczony ruszyłem dalej między skały. Już po kilku krokach poczułem się obserwowany. Ciekawe, czy dostrzeżecie przez kogo?
Nie znalazłem nigdzie informacji, kogo przedstawia znajdująca się na skale figura starszego pana o lasce. Być może ktoś z Was zna rozwiązanie tej zagadki i się ze mną podzieli w komentarzu? Będę bardzo zobowiązany.
Pęknięcie w Białej Skale
Po przebyciu kilkudziesięciu schodów dotarłem do rozwidlenia ścieżek. I znów nie do końca poprawnie odczytałem mapę. Zamiast pójść prosto, skręciłem w prawo pod górkę. Na szczęście szybko odkryłem błąd i po obejściu jednej ze skał wróciłem na właściwy szlak. A ten zaprowadził mnie do ciekawego miejsca. Mam na myśli „Pęknięcie w Białej Skale”.
To tutaj między innymi wydobywano piaskowiec, z którego wytwarzano kamienie młyńskie. I właśnie jeden z niewielu takich kamieni można tu zobaczyć. Został odnaleziony stosunkowo niedawno, bo dopiero w 1999 roku. Wtedy też udostępniono dla turystów to miejsce. Wcześniej było ono niedostępne.
Wewnątrz kanionu znajduje się niewielka wiata turystyczna. Mnie się bardzo przydała, bo mogłem, choć chwilę odpocząć od padającego ciągle, dość mocnego deszczu. Zresztą. Samo miejsce ma swój niepowtarzalny klimat. To głęboka szczelina z jednej strony ograniczona stromym zboczem a z drugiej niemal pionową skalną ścianą.
Deszcz jednak nie dawał za wygraną, a iść trzeba dalej. Założyłem więc z powrotem ponczo i pod górę. Na końcu podejścia mała ciekawostka. Wykuty w skale magazynek na materiały wybuchowe używane podczas pracy kamieniołomu.
Stara kuźnia w kamieniołomie w Jonsdorf
Dalej jest kolejna wiata turystyczna i punkt widokowy. Widokowy tylko z nazwy, i to podwójnie. Po pierwsze zdaje się, że drzewa sporo urosły od jego utworzenia. Po drugie, pogoda mocno ograniczyła mi widoki. Poszedłem więc dalej i dotarłem do czerwonego szlaku. Ten zaprowadził mnie do starej kuźni.
Budynek był niestety zamknięty. Z tablicy informacyjnej dowiedziałem się, że wytwarzano tu między innymi narzędzia niezbędne do pracy w kamieniołomie.
Kawałek dalej kolejna wiata turystyczna i tablica pamiątkowa poświęcona Heinke Kantor Sauer. Chyba, bo napis na tablicy wykonany jest tą tradycyjną niemiecką czcionką, którą dość trudno odczytać. Odkrył on ponownie ten obszar podczas swoich badań w 1937 roku.
Tutaj też można zobaczyć kolejny kamień młyński pozostały po czasach świetności kamieniołomu w Jonsdorf. Warto zauważyć, że były one stąd eksportowane na całą Europę.
W drodze do Czarnej Dziury w Skalnym Mieście Jonsdorf
Idąc dalej, żeby zobaczyć jedną z największych atrakcji wycieczki, musimy trochę zboczyć z zielonego szlaku. Idziemy więc ścieżką w kierunku Schwarzes Loch, czyli Czarnej Dziury. No i tu mamy coś niesamowitego. Rzeczywiście sporą dziurę, do której prowadzi wykuta w skale szczelina. Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz widziałem coś takiego. Ogrom ręcznej pracy robi niesamowite wrażenie.
Po drugiej stronie „dziury” widać podobne wycięcie w skałach, co dodatkowo potęguje wrażenie.
Żeby obejść wyrobisko, trzeba wrócić do zielonego szlaku. Jak się jednak okazuje, wejść do środka się nie da. Można jedynie zza płotu podziwiać miejsce. Widać tu sztolnię wykutą w skale i miejsce na piknik. Z tablicy, która znajduje się przy zamkniętej bramie, wynika, że można umówić się z osobą posiadająca klucz na zwiedzanie. Podany jest nawet numer telefonu.
Znajduje się tu także ciekawostka geologiczna. Jest nią tzw. Skała Humboldta. To wysoka na około 7 metrów pozostałość bazaltowej wieży. Przebiła się ona przez piaskowiec w czasie aktywności wulkanicznej regionu.
Idąc dalej zielonym szlakiem, docieramy do kolejnej, wykutej ręcznie szczeliny w skale. Zostawiamy za sobą Czarną Dziurę i idziemy dalej szlakiem przez Skalne Miasto Jonsdorf. Po chwili z lewej strony do zielonego dołącza czerwony szlak. Można nim dojść do widocznej wcześniej z góry sztolni. Prowadzi ona do wnętrza Schwarzes Loch. Jeśli jednak jedno wejście było zamknięte na klucz, to założyłem, że i tamtędy nie da się wejść do środka. Ruszyłem więc dalej przed siebie.
Skalne organy z piaskowca
Kawałek dalej znalazłem coś, co mnie dość mocno zaskoczyło. Organy skalne z piaskowca. Do tej pory myślałem, że jedynie skały wulkaniczne typu bazalt potrafią tworzyć tak geometryczne kształty. Okazuje się jednak, że bardzo mocno rozgrzany piaskowiec również może ułożyć się w pionowe słupy. I właśnie takie dwa słupy powstały w skalnym mieście Jonsdorf. Prezentują się naprawdę fajnie.
Dalej szlak prowadzi między skałami. Idzie się całkiem fajnie. Po drodze jest też punkt widokowy, jednak pogoda skutecznie ogranicza możliwość podziwiania dalszej okolicy. Cóż. Czasem słońce, czasem deszcz, jak mówi tytuł jednego z filmów rodem z Bollywood.
Idąc dalej, dotarłem do rozwidlenia szlaków. Czerwony wiedzie prosto, ja jednak wraz z zielonym skręciłem w prawo i zacząłem zejście. Zejście dodam całkiem fajne. Na początku między drzewami, by po chwili wejść w skalną dolinkę.
Imbryk i inne ciekawe skałki
Po drodze sporo ciekawie wyglądających skał. Moją uwagę przykuła szczególnie formacja przypominająca do złudzenia czajniczek do zaparzania herbaty.
Schodząc dalej, dotarłem w końcu do podnóża góry tworzącej skalne miasto. Tutaj niespodzianka. Wielki rzeźbiony w drewnie ptak szykujący się do lotu.
Kawałek dalej w prawo odbijała ścieżka pod górę. Prowadzi ona z powrotem między skały. W sieci znalazłem kilka zdjęć, z których wynika, że może być tu całkiem fajnie. Ja jednak byłem już solidnie przemoczony i miałem dość spaceru na dziś. Odpuściłem więc dalsze zwiedzanie zakamarków skalnego miasta i ruszyłem w kierunku parkingu.
Zielony szlak doprowadził mnie do niebieskiego. Na skrzyżowaniu skręciłem w prawo i dotarłem do placu sportowego. To tutaj wchodziłem do skalnego miasta. Zamknąłem więc spacerową pętlę. Dalej po własnych śladach wróciłem na parking w Jonsdorf.
Skalne Miasto Jonsdorf – podsumowanie spaceru
Spacer w formie pętli po mieście skalnym w okolicy miejscowości Jonsdorf okazał się ciekawy. Nie tylko ze względu na ciekawe widoki i formacje skalne, ale i na historię górniczą. Bardzo fajnie ogarnięte i opisane szlaki na obszarze, na którym funkcjonował kiedyś kamieniołom. Pozostały po nim liczne ślady, które warto zobaczyć. Ciekawa jest też dużo wcześniejsza historia tego miejsca. Są tu bowiem widoczne efekty sporej aktywności wulkanicznej.
Spacer koło Kurortu Jonsdorf w Górach Łużyckich zajął mi około dwóch i pół godziny. Pewnie, gdyby pogoda bardziej dopisała, spędziłbym tu więcej czasu. Przeszedłem około 4 kilometrów. Myślę, że żeby obejść wszystkie ciekawe miejsca, doszłyby jeszcze ze dwa kilometry i godzinka.
Jeśli będziecie w okolicy, koniecznie odwiedźcie również pobliski Kurort Oybin. Znajdziecie tam fantastyczne ruiny zamku i klasztoru. W okolicy jest też kilka ciekawych szlaków. Zarówno w Jonsdorf, jak i w Oybin jest też coś dla miłośników poważniejszej wspinaczki. Mam na myśli Via Ferraty.
Kamieniołom Jonsdorf – zapis trasy
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Planujesz urlop w Górach Łużyckich? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą i pomóż nam rozwijać bloga!
Planujesz wypoczynek w Górach Żytawskich? Chcesz zobaczyć piękne szlaki wokół Jonsdorf? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.
Booking.com