Po świątecznym obżarstwie przyszedł czas, żeby ruszyć cztery litery. Wybór padł na Góry Izerskie zimą. Trasę wymyśliłem trochę inną niż w czasie letniego spaceru i nie wszytko poszło po mojej myśli. Jednak wypad jak zwykle bardzo udany i dający dużą porcję endorfin.
Nie przepadam za porannym wstawaniem, ale odległość zmobilizowała mnie do pobudki o piątej. O szóstej udało mi się wyjechać, a o dziewiątej dotarłem na miejsce. Samochód zatrzymałem w Jakuszycach na wysokości stacji benzynowej. Tam zaczyna się droga nosząca nostalgicznie dla mnie brzmiącą nazwę „Dolny dukt końskiej jamy„. Dlaczego nostalgicznie? Kocham konie i jeżdżę konno od dwudziestu lat. 🙂 Jednak o tym przy okazji… Na razie wracamy w góry
Droga, jak to często bywa w Górach Izerskich, prawie całkiem płaska. Za to poranne słońce dodawało niezwykłego uroku ośnieżonej trasie. Na szczęście rano nie było zbyt wielu biegaczy. W ciszy dotarłem do Rozdroża pod Cichą Równią. Tam skręciłem w prawo i zielonym szlakiem udałem się w kierunku nieczynnej kopalni kwarcu „Stanisław”.
Trasy biegowe w Górach Izerskich
Po drodze malowniczo i coraz więcej biegaczy. No i lekko pod górkę. Swoją drogą trasy dla biegaczy narciarskich w Izerach są doskonale przygotowane. Wyratrakowana droga, położone ślady. Bajka. Jednak powoli zaczęło robić się tłoczno. Sam za bieganiem na nartach nie przepadam. Próbowałem dwa razy i to jednak nie moja bajka. Jednak sama idea ruchu na świeżym powietrzu jest super.
Piękny widok na Przedgórze Sudeckie
Po dotarciu w okolice nieczynnej kopalni kwarcu Stanisław, większość biegaczy zawraca zaraz po wyjściu z lasu. Tam kończy się przygotowana trasa i to mocno zniechęca do dalszej wędrówki na dwóch deskach. Ja jednak nie miałem nart, więc ruszyłem kawałek prosto, zbaczając ze szlaku, który odbijał w prawo. Okazało się, że było warto. Po kilkuset metrach miałem widok na całe przedgórze. A widok był zacny.
Pogoda prawie pozwoliła cieszyć się pięknem tych malowniczych obrazków. Prawie, bo wiało niemiłosiernie. Choć w lesie, wiatru nie było czuć, to na otwartej przestrzeni dawał się mocno we znaki. Kawałek dalej w lewo jest już sama kopalnia. Kamieniołom robi wrażenie. I choć schowany w górze, wiatr wcale nie był lżejszy.
Kopalnia kwarcu „Stanisław”
Kopalnia kwarcu Stanisław to najwyżej położona kopalnia w Polsce. Jest też najwyżej położoną kopalnią odkrywkową w Europie. Znajduje się na wysokości 1080-1050 m n.p.m. Wydobywany tutaj kwarc mleczny wyróżniał się bardzo dużą zawartością krzemionki. Sięgała ona od 97 do 100%. Tradycje wydobycia sięgają tu XIII wieku. Już Walonowie zajmowali się eksploatacja okolicznych złóż. Kopalnia Stanisław, na bazie wcześniejszych działań wydobywczych, powstała w latach pięćdziesiątych XX wieku. Wydobycia zaprzestano to w latach 2000-2001. Od tego czasu z terenu zniknęła większość zabudowań.
Pogoda prawie pozwoliła cieszyć się pięknem tych malowniczych obrazków. Prawie, bo wiało niemiłosiernie i choć w lesie, wiatru nie było czuć, to tu, na otwartej przestrzeni, już dawał się mocno we znaki. Kawałek dalej w lewo jest już sama kopalnia. Kamieniołom robi wrażenie. I choć schowany w górze, wiatr wcale nie był lżejszy.
Z kopalni Stanisław do Chatki Górzystów
Dość głęboki śnieg wybił mi z głowy pomysł szukania drogi poza szlakami. A miałem plan przejść leśną ścieżką do czerwonego szlaku i dalej przez Przednią Kopę do Samolotu. Może w rakietach śnieżnych bym się zdecydował. Jednak na to nie byłem przygotowany. Wróciłem z nadzieją, że na czerwony szlak odbiję w drodze powrotnej. I tu również, przyznam szczerze, wymiękłem. Czerwony szlak był totalnie nieprzetarty, a śnieg wyglądał na głęboki, więc odpuściłem. Wróciłem do Rozdroża pod Cicho Równią, zjadłem drugie śniadanie. Następnie ruszyłem niebieskim szlakiem w kierunku Chatki Górzystów, gdzie planowałem obiad.
Po drodze masa biegaczy. Z jednej strony fajnie, że coraz więcej ludzi się rusza. Z drugiej jednak strony, ja w górach szukam ciszy i spokoju. Na szczęście przygotowana trasa narciarska szybko odbiła w prawo i zostałem na szlaku sam. Pojedyncze ślady narciarskie okazały się jednak wybawieniem. Tylko lekkie z nich zboczenie kończyło się zapadnięciem po kolana w śnieg. Ten kawałek trasy okazał się bardzo malowniczy i cichy. Nie spotkałem nikogo.
Góry Izerskie zimą i trochę poza szlakiem
Niebieski szlak odbił w prawo, ja jednak pozostałem na drodze, kierując się w stronę żółtego. Po sporym kawałku spaceru dotarłem do rozdroża z drogowskazem na Chatkę Górzystów. Żółtym szlakiem udałem się dół w jej stronę. I tu również spokój i piękny las świerkowy. Malownicze strumyki i lekkie zejście.
W końcu między drzewami zamajaczyła otwarta przestrzeń. Dotarłem na Łąkę Izerską. Na jej skraju charakterystyczny budynek schroniska Chatka Górzystów. A ja piekielnie głodny. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Na drzwiach kuchni zobaczyłem informację, że w czasie Świąt jest ona nieczynna. Po raz kolejny schronisko w tych okolicach mnie rozczarowało. Podczas wcześniejszej wyprawy remont w schronisku Strzecha Akademicka również pozbawił mnie posiłku. Cóż, została tylko ciepła herbata z termosu.
Jednak pojawił się promyczek nadziei. Zadzwonił bowiem telefon. Okazało się, że znajomi właśnie dotarli na biegówkach do schroniska Orle i tam kuchnia działa. A nawet trzy kuchnie…
Do Schroniska Orle wzdłuż Izery
Ruszyłem więc przez Łąkę Izerską w kierunku schroniska Orle. Po drodze otwarta, majestatyczna przestrzeń, bystra rzeka, sporo spacerowiczów i biegaczy. Drogo do Orla jest dość prosta, ale warto się nią przespacerować o każdej porze roku. Jest cudnie.
W Stacji Turystycznej Orle dzikie tłumy. Do obu kuchni w środku kolejki masakryczne, więc zadowoliłem się kiełbasą z grilla w ogródku zimowym. Danie banalnie proste, ale w tych warunkach smakowało jak w najlepszej restauracji.
Ze Schroniska Orle na Polanę Jakuszycką
Po podreperowaniu morale ruszyłem w drogę powrotną do samochodu na Polanie Jakuszyckiej. Zrezygnowałem z czerwonego szlaku, który przeszedłem latem i wybrałem drogę asfaltową do Jakuszyc. Asfaltową oczywiście latem, bo zimą jest to droga śniegowa. Zresztą bardzo popularna jako trasa narciarska, więc o ciszy mogłem zapomnieć. Prowadzi tędy też oczywiście oznakowany szlak turystyczny. Najpierw zielony a później żółty, kończący się na Polanie Jakuszyckiej. Zmęczony, ale zadowolony dotarłem do samochodu, kiedy słonce chowało się już za górami.
Góry Izerskie zimą – podsumowanie spaceru
Podsumowując. Najpiękniejszych szlaków w Górach Izerskich jest kilka. Ta trasa jest moim zdaniem doskonała na dość długi spacer o każdej porze roku. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, nie lubi zgiełku i tłumów, proponuję odbijać z głównych tras. Dobrze jest unikać przede wszystkim tych narciarskich. Część biegających na nartach nie uznaje „piechurów” za godnych chodzenia po szlaku przygotowanym również dla narciarzy. Dlatego między innymi za najmilszy fragment wyprawy uznałem ten, gdzie uciekłem z uczęszczanych nartostrad.
Konflikt między piechurami i narciarzami jest dość powszechny i wraca co roku. Myślę, że można by go uniknąć, gdyby zapanował wzajemny szacunek. Trasy są na tyle szerokie, że mogą spokojnie pomieścić wszystkich chętnych. Byle tylko zwracać na siebie uwagę i być życzliwym dla drugiego człowieka. Tak niewiele, a jednak tak dużo…
Propozycja trasy przez Góry Izerskie zimą
GPS pokazał ok 27 kilometrów. Moja trasa przebiegała nieco inaczej, niż to co znajdziecie na mapie poniżej. Niestety zapisywałem ją na aplikacji Endomondo, która już nie działa. Wraz z nią utraciłem zapis tras i staram się je odtworzyć za pomocą Mapy Turystycznej. Niestety ta ma jeden mankament. Nie da się zaplanować trasy poza szlakiem.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Wybierasz się w Góry Izerskie? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą!
Planujesz wyjazd w Góry Izerskie? Skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz nam w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.
Booking.com
Czy może Pan polecić szlaki i schroniska na 2-3 dniową wyprawę po Izerach? Wybieramy się tam niebawem (w lutym) po raz pierwszy na zwiad, bo podczas wędrówki w Karkonoszach wszyscy polecali się tam wybrać, i zastanawiamy się tylko nad odpowiednią tą porą trasą.