Dla wielu hasło Góry Sowie może kojarzyć się z niemieckim słowem „Riese„, czyli „Olbrzym”. Masyw Włodarza to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na Dolnym Śląsku. Kilometry podziemnych korytarzy, sztolni i olbrzymich hal budowanych od jesieni 1943 roku. Prace trwały tu aż do samego końca wojny. Czemu miały służyć? Ilu badaczy tyle teorii. Jednak nie tylko o Olbrzymie chciałbym opowiedzieć. Cały weekend, a właściwie dwa weekendy w Górach Sowich obfitowały w ciekawe miejsca i sporo atrakcji.
Spontaniczny wypad – atrakcje na weekend w Górach Sowich
Pomysł na weekend w Górach Sowich wpadł właściwie nagle. W piątek w czasie pracy poszukałem noclegu w Rzeczce. Znalazłem coś, co wydawało się fajne i na moje potrzeby wystarczające. Prosto z pracy ruszyłem w trasę. Po trzech godzinach jazdy i pięknych widokach po drodze dotarłem do Rzeczki. Jeszcze tylko spacer po zaopatrzenie. Spacer okazał się dość długi, bo jak się okazało, w Rzeczce nie ma sklepu spożywczego. Przynajmniej ja nic nie znalazłem po drodze. Dopiero w Walimiu był jeden otwarty. Więc zaopatrzenie na śniadanie, powrót na kwaterę i do wyrka. Jutro długi dzień…
Szlak z Rzeczki na Wielką Sowę
Wyruszyłem przed dziewiątą, żeby jak najwięcej dnia złapać. I okazało się, że było warto. Podejście pod Przełęcz Sokolą między Rzeczką a Sokolcem niestety prowadzi asfaltem. Po drodze jest skręt w lewo z oznaczeniem na Wielką Sowę. Jednak ja, za namową lokalnego mieszkańca, wybrałem dłuższą trasę. Na przełączy skręciłem w lewo, do schroniska „Orzeł”. Podejście dość strome, na szczęście niezbyt długie. Okazało się, że byłem pierwszym klientem w Piwniczce pod Orłem. Kawa bardzo rzadko smakuje tak dobrze, ta jak na tarasie z widokiem na pasące się owce. Poniżej panorama na Sokolec. Warto było chwile posiedzieć w ciszy poranka. Maj okazał się dobrą porą, bo ruch turystyczny był niewielki. Dzięki temu można tego spokoju trochę liznąć. Nawet w miejscach, gdzie w sezonie jest jak w ulu.
Ze schroniska „Orzeł” na Wielką Sowę już bardziej płasko
Ze schroniska „Orzeł” w końcu trzeba się ruszyć. Szlak na Wielka Sowę jest już stosunkowo łatwy. W większości wiedzie w lesie i nie da rady się zgubić. Po około trzydziestu minutach marszu (2,2 km) docieramy na szczyt. Wielka Sowa, jako jedyna w Górach Sowich przekracza granicę kilometra wysokości. Ma dokładnie 1015 m n.p.m. Należy do Korony Gór Polski. Na szczycie stoi kamienno-żelbetowa wieża widokowa. Powstała w 1906 roku i jest najwyższym punktem widokowym w okolicy. Niestety nawet nie próbowałem na nią wchodzić, gdyż jej szczyt znikał w chmurze. Jednak w słoneczny dzień zdecydowanie polecam. Koszt to 6 zł a widok bardzo zacny. Miejsce ma jeszcze jeden, duży plus. Można tam zapalić ognisko, oczywiście w wyznaczonych miejscach. Jeśli więc ktoś zabierze ze sobą kiełbaski, ma ucztę w niezapomnianych okolicznościach przyrody.
Z Wielkiej Sowy żółtym szlakiem do Walimia
Schodząc z Wielkiej Sowy, wybrałem żółty szlak. Jest on oznaczony na mapie jako Droga Cesarska i prowadzi on do Walimia. Po drodze ładne widoki i płaska droga do Małej Sowy. Jak się okazało, Małą Sowę łatwo przegapić. Szczyt znajduje się po prawej stronie od szlaku jakieś 20 metrów wśród bujnych jagodzisk. Jest oznaczony jedynie pomarańczową tabliczką na drzewie.
Zejście dość strome, ale co ciekawe noszące ślady dość częstego użytkowania przez rowerzystów. Podziwiam. Jak się później dowiedziałem w Górach Sowich jest bardzo dużo tras rowerowych. Sporo z nich o dość dużym stopniu trudności.
Niestety po drodze zgubiłem szlak i zamiast w Walimiu wylądowałem w Rzeczce. Zmieniło to trochę moje plany, ale jak się okazało na lepsze. Wyszedłem bowiem tuż przy Sztolniach Walimskich i trafiłem idealnie na początek oprowadzania grupy.
Sztolnie Walimskie – trochę historii kompleksu Riese
Kupiłem w kasie bilet i z grupą wszedłem do podziemi. Przewodnik całkiem ciekawie opowiadał o tym tajemniczym miejscu. Sztolnie Walimskie w stosunku do innych obiektów „Olbrzyma” wyróżniają się moim zdaniem w dwojaki sposób. Pewnie eksperci zajmujący się tematyką Riese tych różnic znaleźliby dużo więcej, ale dwie utkwiły mi najbardziej. W Sztolniach Walimskich, zwanych także „Kompleksem Rzeczka„, są największe hale. Choć sam obiekt nie jest monstrualnych rozmiarów. Po drugie, inne obiekty Riese są pochowane w lesie w Górach Sowich. Kompleks Rzeczka mieści się przy samej drodze i jest bardzo dobrze widoczny. Przed wejściem do sztolni można zobaczyć naturalnych rozmiarów makietę rakiety V-2. W środku natomiast można podziwiać makietę pocisku V-1. Przewodnik jednak rozwiewa wątpliwości. Stoją one tam tylko ze względów marketingowych i nie miały z tym miejscem najprawdopodobniej nic wspólnego.
Ze sztolni kieruję się do miasta i zaprzyjaźnionego już sklepu. Czas na posiłek. Marzyłem o choćby ciepłej zupie. Przed sezonem w Walimiu jest jednak niewiele miejsc, w których można by wrzucić coś na ząb. Bułka z kiełbasą i sałatka warzywna z pudełka musiały więc wystarczyć. Po posiłku ruszam w dalszą drogę, tym razem do kompleksu Włodarz. To właśnie tam znajdują się największe podziemia „Olbrzyma”.
Kompleks Włodarz – największy w Riese
Sztolni, hal i korytarzy jest w Kompleksie Włodarz w sumie około 3 kilometrów. Obiekt jest dostosowany do ruchu turystycznego. Można by rzec, że wręcz komercyjny, co trochę zabija jego ducha. Jednak jak to mówią miłośnicy fortyfikacji: „jak są bunkry, to musi być fajnie.” :-))) Obiekt warto zwiedzić. W środku można zobaczyć film w podziemnym kinie i popłynąć łodzią po zalanych chodnikach. Można też zobaczyć ciekawe eksponaty. Po wyjściu z podziemi do zobaczenia jest cała część naziemna. Za niewielką opłatą można zakupić mapkę z oznaczoną trasą naziemną wraz z ciekawymi opisami obiektów.
Podziemne Miasto Osówka – Góry Sowie
Trochę pokręciłem się po okolicy i chciałem jeszcze dotrzeć do podziemnego miasta Osówka. Pytając o drogę, trafiłem na pana Krzysztofa Szpakowskiego, który opiekuje się obiektem na Włodarzu. Między innymi jego serial na YouTube pod tytułem Depozyty III Rzeszy zachęcił mnie do odwiedzenie Gór Sowich. Bardzo ciekawe opowieści o kompleksie Riese. Z perspektywy czasu i kilkunastu przeczytanych książek, wiem, że lekko naciągany. Jednak na pewno ciekawy. Warto zobaczyć.
Pan Krzysztof podwiózł mnie kawałek i po drodze mieliśmy czas na chwilę rozmowy. Miła i pouczająca. Rozstaliśmy się na przełęczy między Sokolcem i Rzeczką (ja już tu chyba dzisiaj byłem). Stąd powędrowałem drogą, niestety asfaltową, do kompleksu Osówka przez miejscowość Sierpnica.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że podziemi już nie zwiedzę. Byłem po 18:30 i wszytko już było pozamykane. Ruszyłem więc na górę czarnym szlakiem w kierunku obiektów naziemnych. Najbardziej znanymi i jednocześnie najbardziej tajemniczymi są „Siłownia” i „Kasyno”. Na szczycie góry Osówka można również zobaczyć pozostałości budowy. Jest sporo budowli technicznych, ramp przeładunkowych, pochylni i nieznanego (przynajmniej dla mnie) przeznaczenia fundamentów. Pokręciłem się trochę po okolicy i skierowałem w drogę powrotną do Rzeczki. Czarnym szlakiem, który okazał się rozmokłą i błotnista drogą leśną, zszedłem do miejscowości. Tuż przed 21. trafiłem na kwaterę. Jak się okazało, GPS pokazał około 30 km. Jeszcze tylko prysznic i kochane wyrko…
Poniżej przygotowałem mapę z proponowaną trasą spaceru. Niestety trasę nagrywałem wtedy za pomocą nieistniejącej już aplikacji Endomondo. Dokładny zapis trasy więc już nie istnieje.
Niedziela i trochę bardziej odległa historia
Wypad w Góry Sowie kontynuowałem Wypad w Góry Sowie kontynuowałem w niedzielę. Postanowiłem ponownie odwiedzić Kompleks Osówka. Tym razem już samochodem dotarłem na miejsce. Wybrałem trasę ekstremalną i gdyby nie malutka latareczka z pewnością bym się skąpał. Nie będę opisywał, na czym trasa ekstremalna polega, ale warto zapłacić odrobinę więcej. Fajnie jest przeżyć ciekawą przygodę w ciemnych jak smoła czeluściach podziemi Kompleksu Osówka. Wewnątrz wrażenie robi ogrom hal wykutych w skale i resztki oryginalnego szalunku zabezpieczającego betonową wylewkę.
Zimno w podziemiach
Wybierając się do któregokolwiek z obiektów Riese warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze ciepły ubiór. Wewnątrz, bez względu na porę roku panuje stała temperatura ok. 8 stopni. Latem można się bardzo zdziwić i zmarznąć. Na przykład trasa ekstremalna w Osówce to około półtorej godziny w podziemiach. Druga sprawa to latarka (najlepiej dość dobrze świecąca).
Warto się też choć trochę przygotować. Polecam wspomniane już Depozyty III Rzeszy na YouTube. Na YouTube znajdziecie też liczne prelekcje i wywiady z panem Jerzym Cerą. Badał on te okolice już w latach siedemdziesiątych i bardzo ciekawie przekazuje swoją ogromną wiedzę. Dla moli książkowych też coś się znajdzie. Polecam choćby książę Mariusza Aniszewskiego pod tytułem „Tajemnicze Podziemia Gór Sowich„.
Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim
W drodze powrotnej do domu zahaczyłem jeszcze o Zamek Grodno. Ten malowniczo położony obiekt mieści się na szczycie góry Chojna w miejscowości Zagórze Śląskie. Ja akurat trafiłem na jakiś festyn, wiec tłumy ludzi uniemożliwiały spokojne zwiedzanie. Mimo tego warto było wdrapać się na zamkową górę. Samochód zostawiłem przy drodze do ośrodka nad jeziorem Bystrzyckim zwanym również Lubachowskim. Stamtąd i ruszyłem właśnie w kierunku tego jeziora. Akwen zachwyca położeniem, ale niedawno została z niego niemal całkowicie spuszczona woda. Niestety nie nabrał jeszcze swoich pierwotnych walorów.
Przy brzegu jeziora zaczyna się leśna ścieżka, która prowadzi dość stromym podejściem do samego zamku. Darowałem sobie zwiedzanie z przewodnikiem sal zamkowych i ruszyłem na wieżę. Widok oszałamiający. Po prostu warto się tam wspiąć choćby na chwilę. Wejście po wąskich schodach nie należy do najprzyjemniejszych. Jednak jeśli trafi się pomiędzy wycieczkami, można chwile spędzić sam na sam z pięknymi widokami.
Drugi pomysł na weekend w Górach Sowich – Kompleks Riese i nie tylko
Już bezpośrednio po zakończeniu pierwszej wyprawy w Góry Sowie, niedosyt sprawił, że planowałem drugą. Udało się po pięciu tygodniach. Znów weekend w Górach Sowich, tym razem z przyjaciółmi.
Wyjazd tradycyjnie w piątek po pracy. Trzy godziny minęły błyskawicznie i jeszcze przed zachodem słońca zjawiliśmy się na miejscu. A przywitał nas taki widok:
Wieczorny spacer na Wielką Sowę
Tym razem nocleg w Schronisku Orzeł. Można tam podjechać samochodem, co mocno ułatwia sprawę i wpływa na spokojniejszy sen. Choć podjazd dość stromy a droga szesnastej kategorii, jakoś na jedynce się udało. Po zakwaterowaniu jeszcze wieczorny spacer na Wielką Sowę. Na szczycie pusto i spokojnie. Akurat na wieży montowano jakąś antenę i panowie wciągali po linie jej elementy. Wieża widokowa na Wielkiej Sowie, tym razem nie skąpana w chmurach wyglądała jeszcze fajniej. W półmroku i sztucznym świetle.
Po krótkim pobycie na szczycie wróciliśmy do schroniska. Było już całkiem ciemno i musiałem oświetlać drogę czołówką. Tuz przed schroniskiem coś zaszeleściło w lesie. Spojrzałem w tamtą stronę i w świetle latarki ukazały się małe, świecące punkciki. Poruszały się i było ich coraz więcej. W sumie kilkadziesiąt. Okazało się, że to stadko saren posila się nocą na stoku. Widok bombowy.
Weekend w Górach Sowich – dzień drugi
Rano, po śniadaniu przed schroniskiem, ruszyliśmy w Góry Sowie. Ponieważ moi towarzysze podróży nie widzieli wcześniej obiektów Riese, spaceru zaczęliśmy od Osówki. Tym razem asfaltu tylko kawałek. Przed Sierpnicą skręciliśmy w prawo na czerwony szlak. Po dotarciu do miejscowości Grządki skręciliśmy w lewo na czarny szlak. Ten prowadził już bezpośrednio do obiektów na szczycie Osówki. Obejrzeliśmy „Kasyno„, rampy przeładunkowe i inne budowle oraz tajemniczą „Siłownię„.
Góry Sowie – Trasa turystyczna w podziemiach Osówki
Następnie, nadal czarnym szlakiem, zeszliśmy do wejścia do podziemi. Byłem tam drugi raz, ale chętnie udam się znowu, jeśli będzie okazja. W tym obiekcie podoba mi się sposób oprowadzania przez przewodników. Nie snują oni niestworzonych historii o tajemniczych, acz nie potwierdzonych teoriach dotyczących obiektów. Można dowiedzieć się ciekawych rzeczy i dopytać o nurtujące nasz zagadnienia. Ja tym razem byłem trochę lepiej przygotowany i rozmowa z przewodnikiem okazała się jeszcze bardziej interesująca.
Podziemne miasto Osówka
Tajemniczy Uskok w Kompleksie Osówka
Sam obiekt Osówka jest dość dokładnie przebadany i opisany. Tajemnicze jest tak naprawdę jedno miejsce: tzw. „uskok”. Jest to sztuczne zawalisko, które prawdopodobnie kryje… no właśnie, nie wiadomo co. Jedni mówią, że nieodkryte dotąd, w pełni wykończone partie podziemi. Inni, że kilka metrów chodnika i przodek. Teorii jest kilka a sam „uskok” nigdy nie został przekopany. Dziwi to trochę, bo podziemia kompleksu Riese były w przeszłości eksplorowane przez kilka grup. Działo się to jeszcze przed udostępnieniem turystycznym kompleksu. Nikt jednak nie podjął się udanej próby wyjaśnienia zagadki „uskoku”. Obecnie, ze względu na ruch turystyczny, badania raczej nie będzie. Wiązałoby się to z wyłączeniem tego fragmentu podziemi ze zwiedzania. A to wiadomo, kasa… A szkoda. (Informacja na 2020 rok – uskok przekopany – nic tam nie ma… ).
Żółtym szlakiem w kierunku Sobonia
Po opuszczeniu podziemi wracamy czarnym szlakiem na górę. Skręcamy w lewo kierując się żółtym szlakiem rowerowym MTB w kierunku Głuszycy. Trasa jest płaska i niewymagająca. Właściwie nie ma większych podejść. Po drodze odnajdujemy kolejne tajemnicze miejsca. Skamieniałe składy worków cementu, różnego rodzaju wykopy i budowle naziemne. Trafiamy też na wejście do nieudostępnionych turystycznie podziemi wydrążonych w górze Soboń. Samo wejście jest bardzo niewielkie. Z tego, co wiem, wewnątrz korytarz na początkowym odcinku jest zalany. Nie byliśmy przygotowani do eksploracji takich miejsc na własną rękę, więc odpuściliśmy. Na jedną rzecz jednak muszę zwrócić uwagę. Przy wejściu wala się mnóstwo śmieci, fragmenty strojów OP-1, puszki po piwie i inne świństwa. Kurcze. Jak mieliście siłę wnieść to pełne na górę, to zabierzcie puste ze sobą. Jest lżejsze. Zawsze mnie to wkurza… brrrrr!!!
Góry Sowie – Cesarskie Skały i panorama Głuszycy
Z Sobonia kierujemy się na Cesarskie Skały. Punkt widokowy na Głuszycę i Góry Suche zbudowany na początku ubiegłego wieku. Niestety jest w słabym stanie technicznym, zdewastowany i nikt o to miejsce nie dba. A szkoda, bo widok na Głuszycę jest przepiękny. Na szczycie niewielkiej skały można posiedzieć i tak też zrobiliśmy.
Chwila odpoczynku, posiłek, woda i w dalszą drogę. Ruszamy zieloną trasą rowerową MTB (w które Góry Sowie obfitują) w kierunku czerwonego szlaku. To fragment Głównego Szlaku Sudeckiego. Szlak zaczyna się w Świeradowie – Zdroju i kończy w Prudniku. Całość to ok. 440 km. My pokonujemy nim jedynie kawałek biegnący przez Masyw Włodarza. Tutaj już miłośnicy lekkiej zadyszki będę usatysfakcjonowani. Podejście jest dość długie i miejscami strome. Po drodze trafiamy na punkt leśny na Przełęczy Marcowej. Znajduje się tam szałas, w którym można przenocować. Mijamy góry Jedlińska Kopa, Włodarz, Jaworek i Moszna.
Podążając dalej czerwonym szlakiem, trafiamy znów do miejscowości Grządki, gdzie zamykamy koło. Przy ostatnich promieniach słońca i wstającym księżycu wracamy do schroniska Orzeł. Spacer bardzo ciekawy a tym razem GPS pokazał 29 km.
Weekend w Górach Sowich – propozycja trasy
Poniższa propozycja trasy powstała z odtworzenia. Niestety oryginalny zapis z Endomondo przestał istnieć wraz z tą aplikacją. Nie ma tutaj ścieżki na Cesarskie Skały, ponieważ z Mapą Turystyczną nie da się zaplanować trasy poza szlakami. Stąd poniższa propozycja jest trochę krótsza.
Wieczór przy ognisku o gitarze w Schronisku Orzeł
Wybór schroniska Orzeł, jako miejsca noclegowego na weekend w Górach Sowich okazał się dobry. Cena bardzo przystępna i warunki przyzwoite. Wieczorem można posiedzieć w piwniczce pod Orłem lub przy ognisku z widokiem na Sokolec. Nam najbardziej przypadła do gustu ta druga możliwość. A dzięki gitarze i Żubróweczce zrobiło się jeszcze przyjemniej. :-)))
Muzeum techniki militarnej Molke
Drugiego dnia przyjaciele wybrali się pieszo przez Wielką Sowę do Walimia. Ja natomiast postanowiłem odwiedzić kolejne miejsce związane z Riese. Mowa o Muzeum Molke w Ludwikowicach Kłodzkich. Najbardziej charakterystycznym obiektem tego muzeum jest tzw. „Muchołapka”. Jest to żelbetowa konstrukcja, wokół której narosło wiele legend. Jedni widzą w niej platformę startową dla pojazdów V-7, czy latających spodków. Inni po prostu podstawę chłodni kominowej, w której chłodzona była woda z pobliskiej elektrowni. W książce Mariusza Aniszewskiego pt.: „Tajemnicze Podziemia Gór Sowich”, znajduje się zdjęcie bardzo podobnej konstrukcji. Ta i inne informacje dostępne na temat tej konstrukcji zdecydowanie potwierdzają tę drugą teorię.
Muzeum Molke, poza wspomnianą „Muchołapką” właściwie nie jest zbyt ciekawe. Można zobaczyć trochę sprzętu militarnego i zwiedzić kanały technologiczne fabryki amunicji. W tych kanałach właściwie nie ma co zwiedzać. Mimo to, będąc w okolicy, warto odwiedzić muzeum. Choćby po to, żeby posłuchać opowieści o tym miejscu jego opiekuna, pana Jarka. Jest on mieszkańcem Ludwikowic Kłodzkich od młodości i dużo wie o regionie. Ma też sporą wiedzę o samych zakładach, które niegdyś mieściły się przy ulicy Przemysłowej.
Weekend w Górach Sowich – podsumowanie
Oba wyjazdy weekendowe w Góry Sowie okazały się udane. Spacer po górach połączony z ciekawymi historycznie miejscami dał mi dużą satysfakcję. Co ciekawe, o ile na Wielką Sowę w sezonie walą tłumy, o tyle na masywie Włodarza, poza Osówką oczywiście, nie spotkaliśmy nikogo. Spokój, cisza i ładowanie akumulatorów. Polecam. Choć Góry Sowie nie należą do najwyższych, to z pewnością oferują piękne widoki. Jest też wiele ciekawych obiektów do obejrzenia. Atrakcje Gór Sowich to przede wszystkim Kompleks Riese, Zamek Grodno, wieża widokowa na Wielkiej Sowie czy Twierdza Srebrna Góra.
Podobał Ci się wpis? Postaw mi wirtualną kawę.
A jeśli spotkamy się na szlaku, ja na pewno się zrewanżuję 😉
Planujesz wyprawę w Góry Sowie? Zarezerwuj nocleg z Weekendowym Turystą!
Planujesz wyjazd w Góry Sowie? Zrób tak, jak inni goście bloga Weekendowyturysta.eu i skorzystaj z Booking.com w celu rezerwacji noclegów. Rezerwując z naszego linka płacisz dokładnie tyle samo, a pomagasz mi w rozwoju bloga i przygotowaniu nowych, ciekawych materiałów.
Booking.com
Świetny pomysł! Tekst fantastyczny, jak również zdjęcia. Będę śledził z uwagą.
Ciekawa relacja i fajne zdjęcia ale troszke namieszałeś. Zamek który jest na zdjęciach to zamek Grodno nad jeziorem Lubachowskim.
Zamek rzeczywiście Grodno. Już poprawiłem w tekście. Jezioro występuje pod dwoma nazwami, przynajmniej w wikipedii, jako Lubachowskie lub Bystrzyckie. Też poprawiłem. Dzięki za zwrócenie uwagi.